Sepulcretum sprzd wieku Niczym pyłki kurzu powoli opadają emocje związane z obchodami rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości.

W Koninie, podobnie do innych miast złożono kwiaty, wieńce, oddano cześć poległym oraz zasłużonym. Smuci, że zapomniano o miejscu tak bardzo związanym z wydarzeniami sprzed wieku.

Co jest tego powodem? Niewiedza, wygodnictwo, indolencja mediów? Tym miejscem jest cmentarz z okresu I Wojny Światowej. Posadowiono go w miejscu po służącej Kargopolskimu Pułkowi Dragonów prochowni. Na cmentarzu o powierzchni prawie 30 arów znajduje się 116 płyt nagrobnych z czego 73 dotyczy poległych lub zmarłych w wyniku odniesionych ran po stronie niemieckiej i 43 pod stronie rosyjskiej.

O ile płyty żołnierzy po stronie niemieckiej zawierają nazwisko, stopień wojskowy oraz datę śmierci, to po stronie rosyjskiej widnieją tylko nazwiska. Nie wszyscy tu spoczywający zginęli w Koninie, bowiem w 1918 roku – jeszcze podczas wojny dokonano ekshumacji i przeniesiono zwłoki z innych pul bitewnych.

Z pewną dozą dociekliwości doszukamy się, że oprócz Konina miejscami ekshumacji były: Władysławów, Gosławice, Piorunów, Stare Miasto, Dąbroszyn… Podobnie i okres śmieci żołnierzy przypada na cały okres I Wojny Światowej, stąd odkryjemy poległych, bądź zmarłych w wyniku odniesionych ran w listopadzie oraz grudniu 1914 roku, zaznajomimy się nazwiskami z 1915 roku, podobnie 1917 roku.

Cmentarz został założony przez władze niemieckie, bowiem po wybuchu I Wojny Światowej powiat oraz miasto przeszło pod władanie niemieckie. Nekropolię opatrzono napisem VON DEUTSCHEN DEN GEFALLENEN TAPFEREN GEGNERN – NIEMCY DZIELNYM PRZECIWNIKOM SWOIM.

Przemilczę głęboką wymowę inskrypcji odnośnie szacunku dla wroga. Bardziej skromni w wiedzę skwitują: a co ma ów cmentarz wspólnego z odzyskaniem niepodległości? Dopiero wczytani w napisy rozpoznamy, że zarówno po jednej, tak i drugiej stronie znajdują się polsko brzmiące nazwiska. Między innymi dowiemy się o Kazimierzu Siemko, Kazimierzu Dolskim, Muchowskim po stronie niemieckiej…, a po carskiej o Franciszku Staniszewskim, Stanisławie Urbaniaku….

Domniemać można, że zgodnie z zasadą przynależności do danego zaboru zostali wcieleni do armii i w ten sposób stanęli niczym brat przeciwko bratu. Nie mnie osądzać wpisując się w stan patosu, tudzież gdybań na temat, czy wyżej wymienieni czuli się Polakami.

Natomiast dzięki wertowaniu zapisów archiwalnych, podobnie pamiętny przekazów wiem, że tak wielu Koninian ze względu na przynależność regionu do zaboru rosyjskiego zostało zmuszonych do służby w wojskach carskich. Dopowiem także, że spotkamy przypadki, iż do miasta z koniem w herbie nie powrócili, a ich kości bieleją w wielu zakątkach Europy.

Zatem, czy ów cmentarz nie jest jak najbardziej zasadnym dla podkreślenia, że kosztem największego daru jakim jest życie Polska odzyskała niepodległość? Cmentarz do II Wojny Światowej znajdował się pod szczególną opieką władz miasta oraz jego mieszkańców.

Po 1945 roku został pozostawiony sam sobie, stąd żył tylko w pamięci rdzennych Koninian. Niestety brak opieki spowodował, iż nie oparł się wandalizmowi, natomiast nie poddał się zakusom pobliskich użytkowników nowo powstającego osiedla, bowiem pojawiły się pomysły jego likwidacji. Na szczęście niczym Rejtan na przekór owym pomysłom stanęła już nieżyjąca Nauczycielka, przewodnik PTTK, Jadwiga Sanigórska Szymczak i latami, poprzez setki złożonych petycji do władz, podobnie wodzenia swoich uczniów na lekcje historii oraz porządkowania opowiadanego miejsca spowodowała, że cmentarz wpisano w rejestr zabytków.

W Dzień Niepodległości, podobnie jak czynię to okazjonalnie przekroczyłem „bramę” cmentarną i spostrzegłem trzy palące się znicze…. Zbudował mnie ich widok, bowiem wnioskuję, że jest jeszcze ktoś, kto pamięta. Pamięta Ktoś, podobny do niżej podpisanego, zwykłego…. szarego obywatela grodu…, natomiast dla władz miasta, przywódców wszelakich organizacji, tudzież władnych piórem, kamerą cmentarz istnieje, lecz za spuszczoną kurtyną milczenia.

Pomimo, że jest położony w niewielkiej odległości od ul. Szpitalnej, z dwóch stron otoczony jednorodzinnymi domami, a z jednej zabudowaniami kościelnymi wydaje się mało interesującym!!! Być może szybkość informacyjna stała się podobną do tej sprzed wieku, o której opowiadał zamieszkały przy ul. Utracie – obecna Kościuszki mój Tato.

Wspominał, że pod koniec 1917 roku na Piekielnicy doszło do potyczki żołnierzy niemieckich oraz rosyjskich, a oni zajmujący domy przy nadmienionej ulicy dowiedzieli się o tym wydarzeniu dopiero po tygodniu.

Przecież zarówno z jednej strony, tak i drugiej z dobrej procy by dostrzelił, a ów news, do chłopaków podobnych memu Ojcu „biegł” przez tydzień.

Tadeusz Kowalczykiewicz