Podejrzewam że ze względu na przyzwyczajenie do obecnego widoku trudno jest nam przyjąć, iż obraz architektoniczny Konina wyglądał zgoła odmiennie. Posiłkując się fragmentem planu Konina z roku 1936 „zatrzymam” się przy „Trasie Warszawskiej”.

Od wieków przejazd przez miasto odbywał się ulicami starówki, by po przeprawie drewnianym mostem przemieszczać się dalej w znanym tylko podróżnym kierunku. Pomimo, że ruch pojazdów był o dziesiątki razy mniejszy, zdarzało się, że miasto bywało zakorkowane. O hałasie, zakłócaniu spokoju mieszkańców, wypadkach, narzekaniu na rujnowanie bruku, oraz murów nie wspomnę.

Ku porządkowi należy dodać iż w pewnych okresach wzdłuż ul. 3 Maja były rozłożone tory którymi wożono ziemię celem zasypania bagnisk, stąd pojawiało się dodatkowe utrudnienie zarówno dla podróżnych jak i mieszkańców.

Już na długo przed II Wojną Światową włodarze miasta dostrzegali problem, stąd rozważali różne warianty „wycofania” ruchu tranzytowego przez centrum i poprowadzenia go jak wówczas mawiano „ruchem okrężnym”. Wśród innowacyjnych pomysłów, większość optowała za budową nowego mostu, lecz w miejscu już istniejącego.

Bardzo konserwatywni radni, jak zapisano w protokołach wręcz przestrzegali „…zachodzi konieczność utrzymać starą trasę przez miasto….” „….gdyż w przeciwnym razie część miasta od strony północnej tj. ulica Marszałka Piłsudskiego (Wojska Polskiego – dopisek mój) byłaby zupełnie odcięta….”

Po wojnie dalekowzroczność gospodarzy Konina stała się nieco większa, stąd już w 1946 roku złożono wniosek o kredyt na budowę „drugiego” mostu oraz związanej z nim „Trasy Warszawskiej”. Kredyt był bardzo koherentny z planami rządowymi w których dostrzegano znaczenie trasy Warszawa – Poznań i dalej w kierunku zachodnich granic Polski. Wraz z otrzymaniem pieniążków rozpoczęły się intensywne prace i 22 lipca 1952 dokonano uroczystego otwarcia inwestycji.

Od tego momentu przez Konin wiodły dwa szlaki, dlatego budynki starówki oraz ulice mogły nieco „odetchnąć”. W roku 1960 rozebrano drewniany most śląc w tym miejscu kładkę, stąd ruch tranzytowy całkowicie przejęła „nowa” przeprawa, a „dawny szlak” zaczął już tylko żyć w pamięci obdarzonych latami mieszkańców. O rozpoczęciu w 1969 roku budowy drugiej nitki wspomnianej trasy porozmawiamy przy innej okazji.

Teraz zerknijmy na fragment mapy z 1936 roku i na moment przenieśmy się wyobraźnią do początku lat trzydziestych… Śmiało mogę powiedzieć, że ówczesny kierowca, tudzież wozak kierujący w czasach roztopów pojazd na „Wał Tarejwy był uważany za „bohatera”.

Jeszcze wielu z nas pamięta wał z lat pięćdziesiątych oraz sześćdziesiątych, stąd zapewniam, że w żaden sposób nie można było go w obecnym wyobrażeniu traktować jako ulicę. Nie bez kozery dodam, że do 1935 roku opowiadany dukt kończył się przy wylocie ulicy Żwirki i Wigury.

Gospodarze miasta oraz rajcy upatrując szansę w odciążeniu ulicy 3 Maja i poprowadzeniu ruchu poprzez Wał Tarejwy już na początku lat trzydziestych postanowili wykupić od spadkobierców po Słubickich posesję przy ulicy Kolskiej, by „przebić” się do wspomnianego wału.

Na zakończenie krótkie odniesienie do zdjęcia. Fotografia została wykonana w roku 1934 – w pobliżu obecnego ronda im. Podoficerów Małoletnich. W tle – po lewej stronie uwieczniony budynek dawnego Gimnazjum Żydowskiego- obecne CKU, w zamian za młodzieńcami, oraz po prawej „niewiadoma” pustka. Nieco parafrazując cytat z filmu „Miś” powiem …Na konińskim błoniu w piłkę grają jego koledzy.

Ty widzisz to? Przecież na tych bagnach za 30 lat przebiegnie, z pewnością, długa, prosta…, co prawda nie „Łazienkowska” lecz „Trasa Warszawska”. Może za jakiś czas narrator podobny do niżej podpisanego o tej, czy innej ulicy opowie: Jeszcze do 2016 roku…., jednakże dzięki nowemu rozwiązaniu…

Tadeusz Kowalczykiewicz