Heimat nigdy nie przestanie mnie zaskakiwać. Czas się tu zatrzymał. Jest piękny, tajemniczy, pachnie nutką historii. Lubię tu mieszkań, bo Ludzie dla siebie mili i uprzejmi, bo zieleń nęci i łaskocze mój umysł, bo jakby z góry na Konin patrzy.

Najpiękniejsze są poranki, te cudowne koncerty śpiewu ptaków, ten spokój, od zabiegania zatrzymanie…

Kocham po Heimacie wędrowanie. Dariusz Wilczewski

W języku niemieckim słowo Heimat oznacza: ojczyznę, ojczyste miasto czy też ojczystą wieś. Na ulicach Konina również można usłyszeć to zgoła obce językowi polskiemu słowo. Pragnąc zrozumieć skąd się w naszym mieście wzięło, należy pamięcią wrócić do lat drugiej wojny światowej. Tuż za murem dawnej Szkoły Podoficerskiej dla Małoletnich – obecnym Ośrodkiem Szkolno Wychowawczym zaczyna się ulica Szpitalna do 1939 roku nosząca miano „Szosy Kaliskiej”.

Na niewielkim wzniesieniu, prostopadle do wspomnianego traktu, okupanci wytyczyli ulicę nazywając ją Haupterschliessungsstrasse. Wokół niegdyś polnej drogi, od 1942 roku zaczęto budować domy, w których zamieszkali prominentni urzędnicy władz niemieckich. W latach 1942 – 44 wybudowano jedenaście jedno piętrowych bloków mieszkalnych, nazywając nowo powstałą dzielnicę „Noue Heimat”.

Wszystkie mieszkania wyposażono w kanalizację oraz instalację wodociągową zasilaną ze studni głębinowej wywierconej opodal. Jako ciekawostkę dodam, że studnia służyła mieszkańcom nieprzerwanie do początku lat dziewięćdziesiątych. Po śmierci pana Ludwika Wolskiego opiekującego się pompami – osiedle podłączono do sieci miejskiej(ku niezadowoleniu mieszkańców).

Ponieważ domy budowano podczas wojny, wszystkie posiadały schrony. Wejście do nich prowadziło przez piwnicę, za to wyjście osłonięte betonową czaszą umieszczono na zewnątrz. Osłony zburzono podczas budowy cieplika, jeżeli się nie mylę to dwie lub jedna z nich jeszcze pozostały.

We wschodniej części osiedla na ziemiach należących do przedwojennego burmistrza Konina pana Ludwika Ganowicza wybudowano parterowe domki, w których zamieszkali Niemcy przesiedleni z Besarabii. Tuż po opuszczeniu miasta przez Niemców w styczniu 1945 roku, domy zaczęli zasiedlać mieszkańcy Konina. Trudne warunki lokalowe w mieście powodowały, że do mieszkań trzy lub cztero pokojowych dotychczas zajmowanych przez jedną rodzinę dokwaterowano innych.

W ten sposób nieraz wielodzietnym małżeństwom przypadł jeden lub dwa pokoje z wspólną kuchnią oraz łazienką. W połowie lat sześćdziesiątych na mieszkania zaczęto adaptować również strychy. Po wojnie ulica przyjęła nazwę Karola Świerczewskiego, by obecnie nosić miano Armii Krajowej. W wyniku rozbudowy Konina osiedle „zbliżyło” się do centrum.

Wówczas, tj. od zakończenia wojny do końca lat siedemdziesiątych „Heimat” otaczały uprawne grunta, sady i ogrody. Ta oaza sielskości oraz spokoju nie pozostawała bez wpływu na charakter tutaj zamieszkałych. Obecnego czytelnika zapewne zaskoczy fakt, że śluby, chrzciny, ba, nawet imieniny stawały się świętem i radością dla wszystkich mieszkańców.

Za to troska o pozostawione mienie przez współmieszkańca domu powodowała, że nikt nie przywiązywał uwagi do zamykania drzwi. Brak zrozumienia dla panującej tu swoistej enklawy serdeczności i szacunku nieraz odbijał się fałszywym obrazem przedstawianym przez mieszkańców z „miasta”. Jednakże wystarczyło, by ktoś z „centrum” zawędrował w te okolice i natychmiast zmieniał zdanie, bowiem gościnność, przywiązanie do tradycji – to cechy, które dzieci z Heimatu wysysały wraz z mlekiem matki.

Dla wyjaśnienia panującego tutaj bezpieczeństwa posłuży nam anegdota: Jeden z współlokatorów osiedla nadużył alkoholu.

Ponieważ domy na pierwszy rzut oka wyglądają jednako… nieszczęśnik pomylił wejścia… i zapewne na wskutek zmęczenia, rower którym przyjechał postawił przed drzwiami bloku innego niż zamieszkiwał. Nazajutrz niewiele pamiętając wstydził się zapytać o swój środek transportu. Po pewnym czasie, lokator sąsiedniego domu, przed którym stał rower zwrócił uwagę panu X…– Weź wreszcie swój pojazd…., stoi tu od tygodnia i cały zardzewieje!!! Mieszkaniec „Heimatu” pozostawione mienie – niezależnie, do kogo należało uważał za rzecz świętą.

Tekst: Tadeusz Kowalczykiewicz