Najłaskawsza pni Moda, tej zimy zrobiła duże ustępstwa na korzyść zdrowotnych swych wielbicielek. Suknie i palta o wiele dłuższe, pończochy dubeltowe fil d’ Ecosse, w ciemnych odcieniach, aż do czarnego; nie rażą bynajmniej pończochy grubsze, wełniane.

Pozostały wprawdzie jeszcze płytkie pantofelki na zimę, ale jeśli komu jest zimno może włożyć śniegowce. Pończoszki jedwabno, cieniutkie, wyemigrowały do ciepłych krajów przynajmniej na zimę.

O ileż strojnisia, poprzedniczka obecnej mody pozostawiła po sobie bolesnych westchnień niektórych piękności, cierpiących z jej przyczyny na reumatyzm. Dla tych właśnie nieszczęśliwych obecna moda jest wprost pocieszycielką, gdyż doradza nam wszystkim gietry zamszowe, sukienne zapinane na guziki, lub eclair zachodzące wysoko prawie pod same kolana.

Gietry nosi się wszędzie: na spacery dalsze i bliższe, do samochodu, do biura, a jeżeli kto zadbał sobie reumatyzm, może je nosić nawet po domu. Niech żyje taka wyrozumiała moda. Po części zawdzięczamy ją nagłym mrozom, które nawiedziły zachodnią Europę zupełnie niespodziewanie.

Parę słów o kostiumach sportowych, dla tych, którzy mają zamiar spędzić czas w Krynicy lub Zakopanem. Kostiumy łyżwiarskie, narciarskie pozostały przy dawnym kroju, a zmieniły tylko barwę, dawniej granatowe, obronie ostatni krzyk; czarne, brązowe.

Oczywiście jest tu mowa o kurtkach i spodniach.

Tą monotonię ożywiają kolory szalików, koszul flanelowych: pasiaste, wzorzyste, cytrynowe, niebieskie, pomarańczowe. Tylko nie biało, broń Boże! bo z bielą śniegów któż zdoła konkurować?

Na tle nieskażonej bieli śniegów, w bardzo ładnym białym kostiumie, wyglądałby jak biały kotek — morusek.

Czapki lotnicze i baskijskie berety, noszone tak fantazyjnie, że aż dziw jak się mogą utrzymać nit krótko przystrzyżonych włosach. Oczy, pozbawione osłony daszków przy czapkach, muszą gie także w blasku słońca hartować, chyba jeżeli ktoś ma słaby wzrok może nosić okulary wielkie, ciemne, w rogowej oprawie.

Nie wiem czy są twarzowe, ale modne.

Oj ten Paryż! Prawdziwa kopalnia najbogatszych pomysłów, ale przeważnie na zewnątrz, kraju, na wynos za granicę. U siebie w kraju nosi się to co jest i na co zamożność pozwala, że francuski są elegantki, tego im nie odejmuję. Staranność w strojach gust, znawstwo, malarstwo, hafciarstwo biorą wraz z wychowaniem i edukacją.

Wszelkie plamy, dziury na ubraniach dziecięcych są wprost niedopuszczalne. Na wywabianie plam jest dużo wypróbowanych środków, a dziury, uszkodzenia reperuje się, w zaczątku, w ten sposób, aby sukni nie szpecić. a przeciwnie ozdobić.

Zawsze, a tem bardziej teraz, w czasie światowego kryzysu, elegantki paryskie chlubią się praktycznością i oszczędnością. Lubią się stroić, ale jakiej najtaniej. Oszczędność jest tam obowiązkowa. Każdy człowiek, od najbogatszego do najbiedniejszego, według normy dochodów, musi mieć jakąś sumkę oszczędności. Obdłużanie się jest tam tolerowane na handel, przemysł, inwestycje i wszelkie kalkulacje gospodarcze, lecz uchowaj Boża nie na stroje. Może z powodu tego kraj ten słynie dziś bogactwem.

Głos Koniński 1935