W jednym z postów opatrzonych zdjęciami aktorów – amatorów wcielających się w role ze sztuki teatralnej odgrywanej w dwudziestoleciu międzywojennym wkradły się niezbyt precyzyjne komentarze. Towarzyszyły temu – zresztą słuszne emocje dotyczące braku w Koninie budynku teatru. Autor postu konstatował, że ówczesne spektakle znajdowały miejsce w szkołach. Może spróbujmy powspominać o owym czasie, oraz doprecyzować gdzie teatrum w „dawnym Koninie” mogło i się odbywało. O ile jasełka, oraz „drobne” przedstawienia organizowane przez nauczycieli wraz z dziatwą szkolną miały miejsce w „klasach lekcyjnych”, to z przyczyn bardzo prozaicznych „teatr” już nie, bowiem ówczesne sale posiadały gabaryty nie większe niż 30 metrów kwadratowych. Na szczęście budowle dawnych szkół zachowały się do dnia dzisiejszego, stąd można naocznie dokonać porównań. Jedynym lokum mogącym ewentualnie pomieścić widownię oraz trupę aktorską była sala w szkole podstawowej przy ulicy Kolskiej, jednakże ta powstała dopiero w 1928 roku, a już wówczas…
Zatem w którym miejscu aktorzy – zarówno zawodowi, podobnie i amatorzy prezentowali swoje umiejętności? Otóż do roku 1916 była to remiza – czytaj szopa strażacka przy ulicy Nowej – obecna Staszica, a znajdowała się na miejscu późniejszego „budynku administracyjno – mieszkalnego” pierwszej konińskiej elektrowni. Pragnąc uniknąć podejrzenia o gołosłowność zapoznajmy się z fragmentem pamiętnika jednego z ówczesnych aktorów: ”… Teatr reprezentuje szopa na instrumenty pożarne, duża i wygodna dla publiczności. Scena również obszerna, dekoracji kilka ale ładne. Słabą stroną lokalu teatralnego stanowi drożyzna niepraktykowana gdzie indziej i niepewność jutra: lada deszcz, mróz lub nawet „chmurka”- instrumenty wtaczają się do szopy, a lary i penaty artystów wyrzucają się za drzwi….”
Historia nie zna pustki, stąd po „usunięciu” szopy strażackiej…, ku radości mieszkańców, przy ulicy: Bednarskiej, Browarnej, Browarskiej, Piwnej – obecnej Zofii Urbanowskiej pobudowano budynek z salą dla „kino – teatru” pod nazwą „Polonia” – przez miejscowych ze swojska pozywany „u Stasińskiego”. Nie muszę przypominać, że wówczas „kino” dopiero raczkowało, a pierwszy film niemy w Koninie wyświetlono na pl. Wolności w 1907 roku. Z tego powodu budynek swoją strukturą był typowo ukierunkowany na teatr. Skupiając się na architekturze wewnętrznej, skwitujemy, że budowla posiadła podium dla królestwa Melpomeny wraz z pomieszczeniami na garderobę. Wejście na scenę oraz na zaplecze prowadziło schodami skutecznie „zasłanianymi” poprzez filary oraz piece kaflowe. Tak przemyślna konstrukcja architektoniczna chroniła uczestniczących w odgrywaniu sztuk teatralnych przed ciekawskim okiem widza zanim pojawią się na „scenicznych deskach”. Naprzeciwko estrady umieszczono rzędy krzeseł, a tuż za nimi na niewielkim podwyższeniu ulokowano cztery loże. Budynek otwierał swoje podwoje zarówno dla profesjonalistów, jak i amatorów, organizowano tutaj również wiece, manifestacje patriotyczne oraz akademie. Nie byłbym sobą, gdybym nie poddał pod rozwagę – czy już wówczas okresowo obowiązywało RODO, ponieważ w recenzji pochodzącej z 1921 roku przeczytamy: „… Karol Wytham pana K. był niezły, a pomysłowy filut J. Chemy p. L wyszedł obronną ręką. Rolę lorda oddał p. S znakomicie…” Celem uzupełnienia należy dodać, że późniejsze recenzje dotyczące aktorów zawodowych oraz amatorów z Konina zawierały już pełnię imion i nazwisk. Opowiadany budynek do połowy lat trzydziestych XX wieku pełnił główną rolę w życiu kulturalnym Konina. W momencie pobudowania przez „Związek Strzelców” domu – czytaj obecna „Państwowa Szkoła Muzyczna”, spektakle przejęła znajdująca się w nim scena, a w kinie – teatrze „Polonia” już na stałe zagościł film i tylko sporadycznie scenę oddawano we władanie aktorom teatralnym. Jako ciekawostkę należy dodać, że w sąsiadującym – nie mylić z restauracją o podobnej nazwie, lecz w budynku „opartym” o rzekę Wartę od 1926 do 1936 roku funkcjonowała cukiernia Pana Ulatowskiego pod nazwą „Teatralna” i była „słodkim” świadectwem świetności dawnego teatrum. Wymienione zabudowania nie były jedynymi, tak szeroko otwartymi na „masową kulturę”. Przy ulicy Słowackiego funkcjonowało kino „Moderne”, do którego również zapraszano aktorów ze swoim repertuarem, jednakże zarówno filmy, podobnie i przedstawienia były ukierunkowane na język Jidysz.
Pewnym jest, że nie z zazdrości, lecz… ku przypomnieniu „dawnych czasów” konińscy strażacy w salce remizy przy Trzeciego Maja urządzili „kino” o nazwie „Luna”, a repertuar przeplatali obecnością znanych postaci z filmu oraz teatru. Dla przykładu wizyta znanego aktora – Władysława Waltera, dała szansę zasilenia ulic Konina wieloma anegdotami, stąd pozwolę sobie jedną przypomnieć: „…. W jatkach: Rzeźnik I – (rąbiąc mięso) Ten jucha Walter to dopiero „kawały” odwala. Rzeźnik II- (konkurencja) Tłuściejsze niż twoje!”
Po jednym z felietonów niżej podpisanemu zwrócono uwagę, że zbyt gloryfikuje „dawny Konin”, stąd pełen pokory oraz świadom, że nie było aż tak pięknie niech zaświadczy cytat o niecności ówczesnych mieszkańców Konina, a wręcz ich nieodpowiedzialnej nachalności na Sztukę: „….Podczas przedstawienia „Pan Damazy” zaszły wypadki, które wykazały jak mało publiczność konińska jest przyzwyczajona do natłoku w teatrze, a akademicy do przyjęcia tak licznych gości. W małej sali zebrały się tłumy tak, że wprost było trudno kontrolować czy każdy zajął właściwe miejsce….”
Winszując owego „natłoku” zarówno obecnym włodarzom miasta, oraz aktorom odwiedzającym gród z koniem w herbie sugeruję poddać pod rozwagę: – w dwudziestoleciu międzywojennym Konin liczył cirka 12 tysięcy mieszkańców… a sal mogących pomieścić teatr, kino było … Obecnie liczy około osiemdziesiąt tysięcy, a….
Tadeusz Kowalczykiewicz