Zanim markety pobudowali był plac. Nie pamiętam czy ten „plac” to się jakoś nazywał ? Tak sobie pomyślałem, że mógłby to być nasz Central Park.

To tam przyjeżdżali „biznesmeni ze Wschodu”, kolumny czerwonych autobusów, czego tam nie było: lornetki, aparaty, kawiory, wódeczka … oraz igruszki … jajeczka takie, zając rzuca – wilk łapie, moja pierwsza konsola.

Dużo alejek tam było, dużo zieleni a nawet niewielki staw. Fajna przestrzeń w sercu miasta.

Pamiętacie co tam się „wyprawiało” ?

Dariusz Wilczewski