Siedząc wygodnie w fotelu i puszczając wodze wyobraźni cofnijmy się na przykład do roku 1937, wówczas wsłuchamy się w rozmowę dzieci zamieszkałych przy jednym z konińskich podwórek. Emocje podczas dyskusji sięgają zenitu, bowiem w najbliższą niedzielę tato jednego z nich zaproponował niebotyczną wyprawę. Rodzic dodał, że syn na ekspedycję może również zabrać swoje koleżanki oraz kolegów.

Pragnąc przygotować ewentualnych globtroterów opowiedział przebieg trasy. Nadmienił, że stan rzeki Warty jest niski, zatem „suchą nogą” wzdłuż jej brzegu dotrą do wsi Kurów. Kolejno wędrując pokonując dość strome wzniesienie zobaczą cegielnię na Glince, a dalej folwark należący do Mojsze Kapłana. Następnie poprzez Morzysław trafią nad brzegi jeziora w Niesłuszu, gdzie zaplanowano wypoczynek. Co prawda kąpiel nie wchodzi w rachubę – bo to przecież jeszcze „przed Janem”, ale opłukać zmęczone nogi oraz się posilić będzie wskazanym. Już nieco zrelaksowani wyruszą by obejrzeć parowozownię, a dalej poprzez Cierpisz, Czarków powrócą do domu. A dziś….?

To co kiedyś nazywano wyprawą w „nieznane”, dziś swoimi samochodami pokonujemy w mgnieniu oka … Ze swojej strony sugeruję zerknąć na fragment mapy z 1935 roku i porównać ówczesną zabudową grodu z koniem w herbie.

Tadeusz Kowalczykiewicz