Pełen oburzenia na postawę odwracającego się na drugi bok dorożkarza zamieszczam- zachowując oryginalną pisownię petycję „poszkodowanych” . Jednocześnie PODKREŚLAM, że postać pana Chojnickiego ze zdjęcia nie ma nic wspólnego ze skargą- ot tylko taki fotogram z lat dawnych posiadam.
O ukrócenie lekceważenia publiczności przez dorożkarzy.
Właściciele karetek kursujących pomiędzy miastem, a stacją kolejową przez nienależyte wypełnianie obowiązków narażają publiczność nie tylko na nieprzyjemności, ale na straty materialne, -gdyż ci panowie niczem nie skrępowani wyjeżdżają tylko kiedy sami zechcą, publiczność zaś oczekuje całemi godzinami na ulicy pojawienia się karetki, wreszcie nie doczekawszy się idzie piechotą na stację i w rezultacie spóźnia się na pociąg ponosząc z tego powodu nieobliczalne straty.
Świeżo podobny wypadek miał miejsce z dn. 6 na 7 kwietnia. Publiczność w czasie ulewnego deszczu i wichury zebrała się na Rynku Garncarskim oczekując karetki. Nie mogąc się takowej doczekać, a ponieważ czas odjazdu pociągu się zbliżał, więc kilku zmokniętych i zziębniętych pasażerów udało się do jednego z dorożkaży z prośbą o odwiezienie ich na stację lecz pan spokojnie odpowiedział ,że ich nie pojedzie i odwrócił się na drugi bok, zawdzięczając czemu kilkunastu pasażerów spóźniło się na pociąg nie mogąc załatwić terminowych spraw i narażając się z tego powodu na straty.
We wszystkich innych miastach są wyznaczone przez policję dyżurne postoje dorożek, warto aby i w Koninie zaprowadzić ten zwyczaj i nauczyć panów dorożkarzy, że nie tabakierka do nosa, lecz nos do tabakierki.