Niedawno p. K. D. podniósł w Głosie Konińskim myśl powołania do życia „Towarzystwa Krajoznawczego” życzyć należy, aby ta myśl nie zasnęła. Pokrewne towarzystwo mogłoby stanowić kółko tenisowców, które przed laty dziesięciu już istniało na placu prowizorycznie urządzonym przy ulicy Morzysławskiej. Gdy plac został odpowiednio urządzony amatorki i amatorzy cieszyli się myślą, że będą mogli spędzić wolne chwile na świeżym powietrzu, gimnastykując ręce i wzrok. Wybuchła przeklęta wojna. Tennisowcy się rozpierzchli. Plac zniszczono i pozostało tylko wspomnienie o mile spędzonych chwilach.
Obecnie nadszedł czas, że „Towarzystwo Krajoznawcze” mogłoby wskrzesić Tennis. Nasz Magistrat, tak życzliwie się odnoszący do towarzystw kulturę i rozwój młodzieży naszego miasta, nie odmówi na użytek Tennisu placu, gdzie zostało w parku pobudowane kino, pozwoliwszy rozebrać takowe, potrzebne na ogrodzenie słupki podarować, a siatki i wszystko inne sprawiliby amatorzy Tennisu.
Pamiętamy przecież gdy Towarzystwo Wioślarskie dostało od Magistratu plac, po byłym w tem miejscu rzeźni, za roczną dzierżawę 5 rb. rocznie, czemuż by przecież Tennisowcy nie mogli się doczekać takiej prebendy, a matki, patrząc na bawiące się córki i synów, błogosławiłyby ojców miasta. Tylko chcieć a móc to samo się znajdzie.
Głos Koniński nr 16 Sobota 18 kwietnia 1925