Jeżeli czytelniku, miałbyś ochotę, mijając kiedykolwiek czcigodny fronton magistratu, podnieść głowę ponad codzienny poziom, dojrzałbyś umieszczony na herbowej tarczy miasta — wspaniały wizerunek konia. Drugi koń jest jeszcze wyżej na iglicy ratuszowej; przy dobrej pogodzie widać go wyraźnie.
Otóż te wizerunki konia wraz z nazwą grodu mówią niezbicie ileśmy winni koniowi. Koń w ogóle zasługuje na życzliwość człowieka, jako, że nieraz go z biedy wyciąga. W Polsce zaś rola konia była i jest wyjątkowa dla niezliczonych i świetnych kart naszej historii, które wespół z Polakiem-Rycerzem zapisał. Dodajmy to wszystko, a ogarnie nas zdziwienie, że właśnie my (mieszkańcy Konina) swoją troskę o konia ograniczaliśmy dotychczas zaledwie do odnawiania co pewien czas jego wizerunków. Taki był krąg naszych zainteresowań. O koniu tym żywym, codziennym patrząc nań niemal codzień nie myśleliśmy głębiej.
Ale ciesz się koniu: poprawiamy cię. „Dzień Konia” w dniu 28 czerwca 1936 r. stanowi jakoby pierwszy krok na drodze rewizji naszego stosunku do ciebie.
Dziś trudno nie uznać jak najgoręcej zasługi inicjatorów i dobrej woli uczestników. Wymienione: inicjatywa i dobra wola musiały pokonać dużo trudności, z których najgroźniejszą dla wszelkich poczynań jest niewiara w wykonalność.
Zawzięli się i zrobili; zrobili dobrze. Trud podjęty był z Bogiem i wiarą w to, że udać się musi — więc się udało. Ile przytem napracowali się realizatorzy — im tylko wiadomo.
Jako jeden z wielu, oglądałem niebywałe jak na liczne stosunki zainteresowanie społeczeństwa miejscowego i okolicy, oraz liczny zastęp zawodników. Konie, świadome swej tutaj roli, wyczyszczone i dobrane, radowały oczy wyglądem. Na przedzie trybuna z przedstawicielami władz i komisja sędziowska.
Panie, panowie i dzieci (zwłaszcza tym pierwszym należy się specjalne uznanie, że były łaskawe chcieć się fatygować). Opodal kramiki z wodą i orkiestry O.S.P. Konin, schowane w lasku, za co słońce nie mogąc się do nich dobrać prażyło publiczność.
Zawody odbyte w ramach 4 konkurencyj dostarczyły dużo emocji, tym, którzy konia umieją cenić i kochać. Warto było przebrnąć piaski, oddzielające teren zawodów, by zobaczyć choćby jedną czwórkę p. Magielskiego lub czwórkę fornalską p. Lucerar a trzeba wiedzieć, że startowało 16 zaprzęgów na zgłoszone 23. Każdy dobry w swoim rodzaju. Brak miejsca nie pozwala na zachwyty.
Po zakończeniu konkursów Pan Starosta w obecności delegata D.O.K. VII udekorował zwycięskie zaprzęgi, wręczył dyplomy i nagrody pieniężne laureatom i w serdecznych słowach wyraził dzięki i zachęcał do dalszego trudu. Krótko i prosto. Defilada zaprzęgów w takt orkiestry zakończyła tę część programu Ma się wyraźne.przeświadczenie, że po tym pierwszym kroku nastąpią dalsze. W ten sposób pośrednio poprawi się los konia, który wart jest tego, by być pierwszym — trzeba mieć dobre konie.
Raz pobudzone szlachetne współzawodnictwo nie zgaśnie, bowiem laur wiecznie pociąga. Poniżej podajemy listę laureatów: Dyplomy honorowe: 1) p. Magielski, 2) p. Lucer, 3) p. Kwilecki.
Konkurencje woźniców: 1) Nowak Józef maj. Jabłonka, 2) Nowicki Aleksander maj. Jabłonka, 3) Hyży Józef maj. Grodziec 4) Henczenski Andrzej maj. Kopydłówek. S) Stuczyński Stanisław Szk. Podofic.
Nagrody pieniężne i dyplomy: zaprzęgi parokonne gospodarskie: 1) Frankiewicz Juljan dyplom i 25 zł. z Woli Koszuckiej, 2) Kozłowicz Józef dyplom i 28 zł. — Izabelin, 3) Janiak Józef dyplom i 20 zł. — Główiew, 4) Laskowski Józef dyplom i 15 zł. — Dobromyśl, 5) Załęski Antoni dyplom i 10 zł. — Tręźyna.
Zaprzęgi parokonne resorowane: l)Wiktorski Walenty — dyplom i 20 zł. — Wnełanowa, 2) Juljan Krygier dyplom i 10 zł — Grądy Stare, 3) Małolepszy Józef dyplom i 10 zł. — Aleksandrówek.
Głos Koniński nr 27 Sobota 4 lipca 1936