W związku z faktem likwidacji FUGO, postanowiłem zajrzeć w to miejsce i zatrzymać je na zdjęciach…
Jeśli chodzi o mnie, to od kiedy w 1997 roku podjąłem pracę zawodową, to zawsze jestem w ruchu, odwiedzam różnych ludzi, różne miejsca, nie znam więc uczucia związania się z danym zakładem pracy przez wiele lat i przeżywania smutku po otrzymaniu wiadomości o jego likwidacji. Jestem w stanie wczuć się w ten smutek i próbować go zrozumieć, ale to nigdy nie będzie to samo co odczuwają ludzie związani z danym miejscem.
Miałem już okazję być w dawnym Konwarcie i robić zdjęcia opuszczonych hal, w niektórych miejscach zobaczyć krzesła, stoliki, torbę czy inne rzeczy jakby ktoś chwilę temu jeszcze tam był, zrobiło to na mnie ogromne wrażenie, ale gdy robiłem zdjęcia byłem tylko z osobą zarządzającą budynkiem, nie spotkałem wtedy żadnego pracownika, by widzieć smutek w jego oczach, czy słyszeć łamiący się głos.
Na terenie dawnego Fugo było inaczej, piszę dawnego, gdyż część hal i pomieszczeń należy już do nowych właścicieli i działają tam nowe firmy, a kiedyś to wszystko było w rękach FUGO.
Gdy tak szedłem z aparatem spotkałem kilku dorosłych facetów, którzy często łamiącym się głosem wyrażali swój żal, wspominali i zachęcali by utrwalić dla potomnych to co zostało…
Rozmawiałem z ekipą energetyków, część z nich była wcześniej pracownikami FUGO, jeden z najemców opowiedział mi smutne zdarzenie, jak pewnego dnia w drzwiach jego hali stanął starszy mężczyzna i tak stał dłuższą chwilę, gdy ten do niego podszedł zapytać w czym może pomóc, zauważył łzy w jego oczach i usłyszał drżącym głosem wypowiedziane słowa „Panie, ja na tej hali 40 lat pracowałem, tu doczekałem emerytury”… Inni wspominali „Panie, tu to maszyny stały wielkie jak domy”…
Widzieć rosłych facetów z zaszkliwionymi oczami i słyszeć ich krótkie historie opowiadane drżacym i łamiacym się głosem, to smutne doznanie, niby nikt nie umarł, a czułem się jak na pogrzebie…
Zapraszam na ten smutny fotospacer.
Tomek Biedziak