Kierowcy nie wiedzą jak jeździć na Rondzie Miast Partnerskich. Wjeżdżają na rondo od strony ulicy Kleczewskiej prawym pasem, mimo tego, że dalej nie ma możliwości kontynuowania jazdy bez wepchnięcia się na wewnętrzny pas ronda – informuje nas zbulwersowany czytelnik.
To skandal, czy ktoś kto zaakceptował oznakowanie pomyślał o kierowcach czy tylko ‘odhaczył na liście’ – oznakowanie zrobione i koniec – dodaje inny internauta.
Zmiany w organizacji ruchu na rondzie wynikają z ‘awarii’ przeprawy czyli zamknięcia dla ruchu jej zachodniej nitki i wprowadzeniu ruchu dwukierunkowego na sprawnej wschodniej nitce.
W związku z powyższym wprowadzono zmiany w ruchu na Rondzie Miast Partnerskich.
Z ronda od strony ulicy Kleczewskiej, na wprost w kierunku przeprawy, można pojechać wyłącznie z lewego pasa. Z prawego pasa można tylko skręcić w prawo. Na zewnętrznym pasie ronda na wysokości ulicy Poznańskiej postawiona jest barierka zamykająca ten pas dla ruchu kołowego.
I nie było by w tym nic dziwnego gdyby nie mało widoczne i mało czytelne oznakowanie tych zmian od strony wjazdu na rodno.
Tabliczka ‘Zmiana organizacji ruchu’ niewiele większa niż kartka A4, praktycznie niewidoczne zmiany w oznakowaniu poziomym prawego pasa (skreślenia kierunku na wprost) – mówi Pan Marek – kurier, który kilkanaście razy dziennie tędy przejeżdża – nie raz blisko było aby kierowca z prawego pasa, wjechał w bok mojego busa – dodaje.
Byliśmy i sprawdziliśmy.
Rzeczywiście kierowcy nie zauważają tej małej tabliczki ‚zmiana organizacji ruchu’ a skreślenia kierunku ruchu na prawym pasie w godzinach południowych (w słońcu) są mało widoczne. Kierowcy nagminnie wjeżdżają na rondo z prawego pasa, próbując potem ominąć barierkę – wjeżdżają na sąsiedni pas (zobaczcie zdjęcia).
Tak poważne zmiany w organizacji ruchu powinny być sygnalizowane już w połowie odcinka pomiędzy Rondem Miast Partnerskich i a skrzyżowaniem Kleczewska/Spółdzielców/Aleje 1 Maja. Powinna to być duża czytelna tablica a dodatkowo nie zaszkodziłby sygnalizator z pomarańczowym światłem – tak robi się to na przykład w Poznaniu czy we Wrocławiu – mówi Pan Marek – często tam jeżdżę wiec mam porównanie.
I naprawdę trudno się z tym nie zgodzić.