W dniu wczorajszym w Koninie odbyły się uroczystości z okazji 72. rocznicy zakończenia II Wojny Światowej w Europie. Byli na nich obecni przedstawiciele byłych i obecnych władz Miasta Konina, była orkiestra górnicza, byli żołnierze oraz policjanci. A przede wszystkim – obecni byli weterani II Wojny Światowej. I tylko szkoda, że – tak naprawdę – nie świętowano PRAWDZIWEGO wyzwolenia Polski. Z rąk jednego okupanta wpadliśmy bowiem w sidła drugiego. I to takiego, który już wcześniej próbował nas zniewolić…
W uroczystościach z okazji 72. rocznicy zakończenia II Wojny Światowej w Europie wziął udział m.in. Prezydent Miasta Konina Józef Nowicki, Rada Kombatantów i Osób Represjonowanych w Koninie. Obchody rozpoczęły się o godzinie 16:00 na Placu Wolności. Na początek miała miejsce zbiórka pododdziałów i pocztów sztandarowych. Punktualnie o godzinie 16:00 miało miejsce złożenie meldunku o gotowości do rozpoczęcia uroczystości. Potem na maszt wciągnięto flagę Rzeczypospolitej Polskiej i okolicznościowe wystąpienie. Następnie wręczono odznaczenia i wreszcie złożenie kwiatów pod tablicą pamiątkową ku czci pomordowanym Koninianom oraz żołnierzom wyzwolicielom. Przy owej tablicy stała warta honorowa. Odsłonięto ją w 60. rocznicę zakończenia działań wojennych w Europie.
I niby wszystko jest pięknie i wzruszająco, bo czci się – kolejną już – rocznicę zakończenia wojennego dramatu, który pochłonął wiele, wiele milionów ofiar. I to nie tylko w Polsce, nie tylko w Europie, ale i na całym Świecie. Nie tylko na lądzie, ale i na morzach oraz w powietrzu. Zakończenie tej rzezi naprawdę było ulgą dla całego Świata. Teoretycznie by można było założyć, że również dla Europy Środkowo – Wschodniej, w tym także dla Polski. Jest jednak pewien poważny problem. Dla naszej części Europy „wyzwolenie” było pojęciem bardzo, bardzo, ale to BARDZO względnym. Przyszło ono bowiem ze strony… jednego z okupantów, który ZNIEWOLIŁ nas już 17 września 1939 roku. A próbował także i 18 – 20 lat wcześniej, podczas Wojny Polsko – Bolszewickiej. Tak, Drodzy Czytelnicy. Mowa o Związku Sowieckim! Kraju, w którym od wojny domowej w Rosji w 1917 roku aż do końcówki 1991 roku panował ustrój komunistyczny. Ustrój straszliwy, bestialski i krwiożerczy.
Drodzy Czytelnicy. Co by nie mówić o bestialstwach Hitlera, III Rzeszy, Faszyzmu i Nazizmu, nie da się ukryć, że NIEKWESTIONOWANYM liderem zwyrodnialstwa, niesprawiedliwości, śmierci, braku honoru oraz wielu innych odrażających, szatańskich cech jest KOMUNIZM. Na jego dokładny opis musiałbym poświęcić tysiące stron w tym artykule, więc nie będę tego robić. Obecnie chciałbym jedynie podkreślić, że pojęcie „wyzwolenie” jest tutaj NAJDELIKATNIEJ, NAJŁAGODNIEJ pisząc, naprawdę NIE NA MIEJSCU.
Rozumiem jednak, że potrzeba uczczenia zakończenia działań wojennych w Europie istnieje i zawsze będzie istniała. To jest jak najbardziej oczywiste. Nie mam co do tego faktu najmniejszych wątpliwości. Chciałem TYLKO I WYŁĄCZNIE podkreślić, że – zarówno dla nas, Polaków, jak i dla pozostałych Narodów Europy Środkowo – Wschodniej 72 lata temu nie nadeszła prawdziwa wolność. Przyszło do nich kolejne zniewolenie. Prawie 50 lat brutalnego terroru i strachu. O tym NIE WOLNO zapominać, czcząc kolejne rocznice zakończenia tej wojny, której bilans tak naprawdę nie jest chyba jeszcze do końca znany. Wciąż odkrywane są bowiem nowe mogiły ofiar, które jeszcze do niedawna znajdowały się „jedynie” na liście zaginionych. Nadal w pamięci tych, którzy przetrwali ten wieloletni horror tkwią obrazy niewyobrażalnych rzezi, które rozgrywały się na ich oczach. Rzezi zupełnie bezsensownych i niepotrzebnych. O ile bowiem można powiedzieć ze spokojnym sumieniem, że o wolność walczyć należało, o tyle już chyba NIKT nie powie, że wybuch tej wojny był w jakikolwiek sposób sensowny. Naraził dziesiątki milionów ludzi na śmierć, represje, deportacje, ucieczkę i inne, nieprawdopodobne cierpienia…
Na koniec – przypomnienie jednej, bardzo symbolicznej sceny. Wyobraźcie sobie Państwo, Drodzy Czytelnicy, pięcioro Bohaterów, którzy wraz z wojskiem sowieckim (sic!) wkroczyli do Berlina, zawiesiło polską flagę nad Berlinem. Byli to: ppor. Mikołaj Troicki (dowodził), plutonowy Kazimierz Otap, kanonier Eugeniusz Mierzejewski, kanonier Aleksander Karpowicz oraz – zmarły zaledwie niemal równo przed dwoma laty – kapitan Antoni Jabłoński. W dniu zawieszenia polskiej flagi nad Berlinem był kapralem. Należał do 1 Pułku Artylerii Lekkiej 1 Dywizji Piechoty im. Tadeusza Kościuszki.
Dlaczego przypominam o tym wydarzeniu? I dlaczego nazywam tych ludzi Bohaterami przez duże „B”, skoro wkroczyli do Berlina razem z Sowietami? Kochani, ci ludzie naprawdę wierzyli, że – zawieszając flagę Rzeczypospolitej Polskiej nad zrujnowaną stolicą III Rzeszy – w imieniu Polski i Polaków odnoszą symboliczne i faktyczne zwycięstwo. Niestety, nie było to prawdą. Pewnym pocieszeniem może być fakt, że odniesiono pewnego rodzaju zwycięstwo moralne. Lecz potem (ponownie) przyszło zniewolenie…
Zdjęcia: Krzysztof Nowak