Jako, że PGKiM jest już z nami 68 lat i pełni ważną rolę w życiu Konina i jego mieszkańców, to będziemy poświęcać mu naszą uwagę śledząc jego ciekawą historię. Przedsiębiorstwo na przestrzeni lat zajmowało się wieloma działalnościami, ostatnio skupiliśmy się na zarządzaniu konińską perełką czyli Parkiem Miejskim im. Fryderyka Chopina, dziś napiszę o równie ciekawym miejscu jakim była łaźnia miejska.
Cofnijmy się sporo lat wcześniej, do 15 września 1915 roku kiedy to 14 radnych spośród zebranych na tym posiedzeniu 21 radnych, zagłosowało za zbudowaniem w Koninie pierwszej elektrowni. Nastepnie powołana siedmioosobowa rada zdecydowała w dniu 14 marca 1916 roku o budowie tejże elektrowni przy ulicy Nowej, gdzie w tamtych czasach kończyła sie zwarta zabudowa Konina, stała tam drewniana szopa pełniąca rolę remizy strażackiej, za rozebranie której strażacy ochotnicy otrzymali należne odszkodowanie w wysokości 6000 marek.
Za pożyczkę od bogatych mieszkańców naszego grodu w formie listów zastawnych w wysokości 80 000 marek w kilka miesięcy postawiono budynek elektrowni miejskiej, którą uroczyście poświęcono 21 września 1916 roku.
Bydynek składał sie z trzech części: pietrowy na dole posiadał biura i warsztaty,na górze czteropokojowe mieszkanie dla kierownika elektrowni, część środkowa z półokrągłym dachem zajmowała maszynownia, nas z racji późniejszego zarządcy interesuje trzecia część budyku, z wejściem od ulicy Tamka, obecna Kilińskiego, która zawierała łaźnię miejską.
Elektrownia z wielkimi problemami w czasach po I WŚ wspaniale funkcjonowała później aż do wybuchu II WŚ, nadal produkowała prąd, wodę destylowaną i prowadziła łaźnię miejską. W latach powojennych doprowadzony przez Niemców podczas okupacji prąd zmienny z elektrowni z Włocławka podważył jej sens ekonomiczny, przetwarzała ona już tylko prąd zmienny na prąd stały do czasu wymiany instalacji w naszym mieście. W latach pięćdziesiątych została przejęta na siedzibę zakładu energetycznego.
Inaczej potoczyła się historia części elektrowni zajmowanej przez łaźnię miejską.
Z dniem 1 stycznia 1952 roku Prezydium tutejszej MRN uruchomiło Wielozakładowe Przedsiębiorstwo Komunalne obejmujące Zakład Oczyszczania Miasta, hotel miejski oraz łaźnię miejską, która najbardziej nas interesuje w tym artykule.
Łaźnia została dostosowana przez kapitalny remont do wymagań terenu, opracowano projekt planu finansowego zawierający lakoniczne informacje o planowanych przychodach łaźni w wysokości 15 760 złotych i planowanych wydatkach na poziomie 29 867 złotych, co świadczyło o tym, że nie wiązano z jej istnieniem szczególnej zyskowności.
W latach 50. i 60. ubiegłego wieku tylko nieliczni mieszkańcy grodu z koniem w herbie mieli własne łazienki w swych mieszkaniach, dlatego przez pierwsze kilkanaście lat swego funkcjonowania w latach powojennych łaźnia miejska cieszyła się jednak ogromną popularnością.
Pierwszą łazienną czyli pracownicą obsługi łaźni była Maria Nicińska, lecz przez starszych mieszkańców Konina bardziej zapamietana została inna łazienna Olimpia Walczak, która potrafiła klnąć bardziej siarczyście jak kilku szewców razem wzietych.
We wspomnieniach Haliny Walickiej: „w środku było ładnie i czysto jak w sanatorium, a w kabinach były piękne kafelki.”
Łaźnia w latach powojennych funkcjonowała trzy dni w tygodniu: czwartek, piatek i sobotę, normalny bilet za wannę kosztował 3,60 zł oraz 2,00 zł dodatkowej opłaty za przybory higieniczne jak ręcznik i mydło, jeżeli korzystający z łaźni nie przynosił własnych. Szczególnie wyróżnieni byli pracownicy MPGK, pod taką nazwą funkcjonowało przedsiębiorstwo w latach powojennych, otrzymywali oni bezpłatne bilety wstepu do łaźni miejskiej, czego zazdrościli im pozostali mieszkańcy naszego miasta.
Jak Państwo wspominacie konińską łaźnie, podzielcie sie z nami swoimi wspomnieniami, moze macie jakieś fotografie tego miejsca.
Tomek Biedziak
Pisząc artykuł wspomagałem się artykułem Roberta Olejnika o elektrowni miejskiej, publikacjami PGKIM sp. z o.o., wykorzystałem prace konińskich artystów: Józefa Mazurkiewicza, Tomasza Olszewskiego i Macieja Strychalskiego, zdjęcia: Moniki Gałązki, Jana Sochackiego, Airfotovideo, zdjęcia archiwalne oraz własne.