Pojawiające się na stronach Fb zdjęcia, oraz propozycja ratowania pozostałości po naszych przodkach – w tym wypadku muru, a raczej izbicy nad Wartą wzbudziła we mnie radosne uczucia. Restaurowanie pozostałości po dawnym murze posadowionym po prawej stronie rzeki, są godnym uznania, chociaż znalazłbym wiele innych…, jednakże może to dopiero początek…, a przecież od czegoś trzeba zacząć?

Podczas dość długiego pobytu w Holandii z radością, jednakże i zdziwieniem patrzyłem na powstające budynki ze „szkła aluminium”. Lecz nie konstrukcje „nowego” , czy już wybudowanego wywoływało we mnie emocje, a fakt, że „kikuty” świetności stojącej w tym miejscu dawnej budowli nie niszczono, lecz obudowywano nową architekturą. W końcowej fazie na „pozostałościach” pojawiała się tabliczka… bardzo często opatrzona fotografią, ryciną, że w tym miejscu przed laty stał młyn, magazyn, dom, sklep itd. Tuszę, że może nadejdzie czas, że i u nas zacznie się szanować „przeszłość”.

Wracając do zdjęć fragmentów muru z fotografii należy przypomnieć kilka faktów. W czasach gdy sadowiono ów mur przez Konin wiodła jedyna trasa, a prowadziła ulicami Kaliską, Kolską, Trzeciego Maja, przez most Toruński i ul. zwaną Groblą Czarkowską, Słupecką, Piłsudskiego, a obecnie Wojska Polskiego.

Rozwija się motoryzacja, stąd konieczność budowy stacji paliw. Z tak prozaicznych powodów jedną z nich ulokowano w pobliżu miejsca, gdzie obecnie znajduje się rondo Św. Ducha, a drugą w podwórzu Syndykatu. Dla mniej zorientowanych, to wjazd pomiędzy budynkiem dawnego sądu, a nie wiedzieć powodu restauracją pozywaną rogatką.

Pomijając zmieniającą się strukturę własnościową, jednym z pierwszych właścicieli stacji paliwowej i nie tylko, był Alfred Laube- właściciel apteki przy pl. Wolności. W budynku obecnej restauracji, oraz na zapleczu sprzedawano paliwo, potrzebną do oświetlenia naftę, oraz wiele ropopochodnych produktów.Teraz wyobraźmy sobie brak nasypu ul. Warszawskiej, a wówczas stojąc na opowiadanym podwórcu bez przeszkód zoczymy urwisko na Glince, a hen dalej…, Morzysław i Grójec…. Jeżeli my, to dostrzegliśmy, to również i wartka rzeka swoim podwyższonym nurtem wypadając zza zakola Glinki i ów podwórzec zoczyła.

Z tego powodu mając do pokonania wąską gardziel w miejscu posłania mostu Toruńskiego pozwalała sobie „hasać” po zakamarkach podwórca. O ile zgromadzone materiały – opowiadanej „stacji” oraz towarów należnych Syndykatowi Rolniczemu można było w stojących zarówno po lewo i po prawo magazynach umieścić na podwyższeniu, to nanoszony szlam, kłody drzewa, padliny, rzeka bez „anonsu” , ku niechęci właścicieli Warta pozostawiała na miejscu.

O uszkodzeniu fundamentów magazynów poprzez kry nie wspomnę. Z tak prozaicznych powodów postanowiono plac łącząc z zabudowaniami od strony wschodniej za pomocą muru ogrodzić. Ów mur w żaden sposób nie chronił przed wodą podskórną, jednakże osłaniał przed niechcianymi „dostawami”. Projektodawcy muru wiedzieli, że o ile „gładki” mur może nie wytrzymać naporu lodu, stąd „wzbogacili” go w ceglane izbice- lodołamacze. Właśnie świadectwem i pozostałością, po takim lodołamie są jego szczątki pomiędzy wałem, a korytem rzeki. Nie do końca jest prawdą, że to tylko junacy ze SP sypiąc wały ów mur „doprowadzili” do zatraty.

Co prawda wał na trasie swojego przebiegu spowodował jego likwidację, jednakże pozostały – opierający się budynek magazynowy „przylegający” do siedziby obecnej restauracji trwał jeszcze do początku lat osiemdziesiątych.

Budowa siedziby prokuratury, wraz z zapleczem parkingowym spowodowała likwidację opowiadanych magazynów oraz pozostałości po ceglanym ogrodzeniu. Podobny los spotkał północno – wschodnią izbicę, bowiem ta uległa zatraceniu poprzez prace przy budowie nasypu pod oddaną w 1952 roku do użytku trasę warszawską. I znów Holandia, rzeka Ijssel- miejscowość Deventer.

W Holandii w większości na wałach ułożono drogi asfaltowe. Trzy kilometry za Deventer…. przed wsią Terwalde, po obu stronach – niczym z jego wnętrza wału wynurza się ceglany mur kończący się kilka metrów dalej. Na wale stoi tabliczka z informacją, że kiedyś ów mur, był fundamentem młyna służącego do mielenia oraz przepompowywania wody. Ów obrazek niech będzie podstawą, do rozważań, czy projektodawcy wału, trasy, oraz zaplecza parkingowego sądu i prokuratury nie powinni – podobnie jak w Holandii zachować pozostałości po przodkach?

Tadeusz Kowalczykiewicz