Zwycięstwo Emanuela Marcona nie jest zaskoczeniem. Wszystkie badania przewidywały miażdżące zwycięstwo globalisty, więc wylew emocjonalnych komentarzy po przegranej Marine Le Pen trochę dziwi. Tak naprawdę za wiele się nie zmieniło. Wygrał kandydat namaszczony przez poprzedniego Prezydenta, który tak samo jak on zapowiedział rewolucje nie do przeprowadzenia.
Największym zwycięzcą wyborów prezydenckich, nie jest Emmanuel Marcon. Prawdziwym zwycięzcą jest François Hollande, odchodzący Prezydent Francji. Kiedy notowania Prezydenta Hollanda zaczęły lecieć na łeb, na szyje było wiadomo, że dla utrzymania politycznego status quo trzeba będzie zacząć działać niekonwencjonalnie. François Holland z swoim 4 proc. poparcia nie mógł wystartować o reelekcje, zatopiłby Partie Socjalistyczną raz na zawsze. Słaba pozycja socjalistów i wzrost zainteresowania kandydatami spoza obecnych ugrupowań politycznych skłonił prawdopodobnie wpływowe i bogate elity do poszukania kandydata spoza obecnego układu. Gra toczyła się o wszystko, bo jeżeli wyborcy lewicy uznaliby, że nie mają godnego kandydata i nie poszliby do wyborców to niska frekwencja zagrałaby na korzyści Frontu Narodowego i Marine Le Pen mogłaby zawalczyć o wygraną w wyborach prezydenckich.
Jak bardzo trafna okazała się decyzja o starcie polityka spoza układu, kojarzonego jednak z Françoisa Hollandem, pokazują wyniki pierwszej tury. Gdyby nie start Marcona lewicowy polityk mógłby nie znaleźć sie w II turze wyborów. Benoît Hamon, kandydat Partii Socjalistycznej zdobył 6 proc. poparcia, inny lewicowy polityk, komunista Jean-Luc Mélenchon zdobył 19,58 proc. Gdyby nie start Marcona, który podgrzał emocje społeczne, przekonał do siebie wyborców proeuropejskich, skupił po trochu wyborców centrolewicowych oraz część wyborców republikańskich to jw II turze znaleźli się Marine Le Pen oraz François Fillon. Oczywiście, Marine Le Pen nie wygrałaby wyborów ponieważ wszyscy poparliby Fillona i głosami lewicy wygrałby on wybory. Jednak oznaczałoby to przebudowanie obecnego status quo politycznego i kompletną katastrofę dla wszystkich sił globalistycznych.
Tak więc François Hollande nie wystartował, ale wybory wygrał . Prezydentem został człowiek, którego były prezydent wprowadził do francuskiej polityki. Na początku powołując Emmanuela Marcona na stanowisko zastępcy sekretarza generalnego Pałacu Elizejskiego, następnie powierzając mu ministerstwo gospodarki, przemysłu i cyfryzacji. Marcon wcale nie był tak niewinnym, świeżym i apolitycznym kandydatem. Do Partii Socjalistycznej wstąpił w roku 2006. Po kilku latach w administracji państwowej, zaczął karierę w bankowości i międzynarodowych korporacjach. To znamiene, że do dużej polityki Marcon wszedł prosto z Rothschild & Cie Banque – francuskiego odziału banku syłynnej rodziny Rothschildów.
Mało ważne są dla nas jego obietnice wewnętrznej reformy kraju. Emanuel Marcon obiecuje prawdziwą rewolucje w polityce zagranicznej. Jest federalistą i chce zbliżyć współprace z Niemcami jako strategicznym sojusznikiem Francji. Wywiadzie dla BBC powiedział, że albo Unia Europejska się zreformuje albo będzie trzeba przeżyć wzmocnienie pozycji Frontu Narodowego i Frexit. Nie sprecyzował jak widzi reformę Unii Europejskiej, można przypuszczać, że chodzi mu o wzmocnienie instytucji unijnych i spotęgowanie dążeń do federalizacji Unii Europejskiej. Pytanie czy jego plan się powiedzie. Prawdopodobnie uda mu się obniżyć wydatki publiczne i zwiększyć inwestycje. Być może zmniejszy, przyznajmy to szczerze, przerośnięty francuski parlament, ale wątpię w rewolucje w polityce zagranicznej. Kampanijna retoryka skierowana przeciwko Polsce, tak naprawdę obliczona była na odebranie głosów Marine Le Pen, która ma ogromne poparcie wśród robotników ucichnie i nie powróci. Marcon nie przyjedzie z czołgami odbierać Polsce fabryki, natomiast proces integracji może przyśpieszyć. Nie dlatego, że Emmanuel Marcon jest doskonałym strategiem, tak ogra Europe, że będziemy mieli nowego Cesarza. Eurokaci czują na plecach antyeuropejski oddech i boją się o własne skóry, więc będą chcieli przyspieszyć integrację europejską. Marcon nie wznieci rewolucji, ograniczą go polityczne realia, ale powinniśmy liczyć się z powolną ewolucją w kierunku federalizacji Europy.
autor: Krystian Majewski