Pełen zrozumienia dla zasady: kto szuka, ten się więcej nachodzi…, sugeruję spoglądając na zaczerpnięty ze stron „Głosu Konińskiego” fotogram(fragment)usiąść wygodnie.

Dzięki fotografii popłyniemy wyobraźnią na koniec lat dwudziestych ubiegłego wieku. Jest tajemnicą poliszynela, że od wieków przez Konin wiodą szlaki wschód- zachód oraz północ – południe. Należy nam pamiętać, że w czasach, których dotyczy zdjęcie nie było obwodnic, a trakty przez Konin prowadziły ulicami: Kolską, Kaliską, Dąbrowskiego, a dalej ulicą Trzeciego Maja w kierunku mostu toruńskiego.

Z tak prozaicznych powodów miejsce z obecnym rondem „św. Ducha” było bardzo uczęszczanym.

Dodatkowo w dni targowe…, no i jarmarki sprzedaż rogacizny na „Garncarskim Przedmieściu” powodowała kolejne uciążliwości. Równolegle obok pojazdów napędzanych na „owsiany gaz” zaczęły się w coraz większej ilości pojawiać pojazdy mechaniczne.

Oj… oj ruchliwe było to miejsce, uatrakcyjniane „śladami” po zwierzętach, a tu tuż obok… kościół św. Ducha, nowo wzniesiony gmach szkoły podstawowej, znana w całym kraju rektyfikacja Waldmana i Szpilfogla, słynna z wyrobów i naprawy sprzętu gorzelnianego fabryka Zaremby, dwa młyny… Obfitość oraz zacność wymienionych obiektów w zestawieniu z chaosem drogowo – jarmarcznym wprowadzały w zakłopotanie władze miasta. Na dodatek w tle czaiła się świadomość o zbliżającej się Powszechnej Wystawie Krajowej w Poznaniu.

Władze grodu nad Wartą, pragnąc uniknąć narażenia wizerunku miasta na szwank postanowiły w trybie natychmiastowym rozpocząć prace celem uporządkowania skrzyżowania. W zamyśle miał powstać również skwer – jak wówczas mawiano i napisano „przed kościołem”. Przyzwyczajeni do obecnych wymogów komunikacji jesteśmy pomni, że skwer kojarzy się z wypoczynkiem, stąd posadowienie go w tym miejscu wydaje się nam nieco „nie trafionym”.

No cóż…, jednakże inne to były czasy, inne potrzeby, a co najważniejsze nieco inny hałas oraz smog. Zamysł urządzenia skweru dawał możliwość zainstalowania na nim tak potrzebnych dla mieszkańców pobliskich domostw pomp, no i… stacji paliw.

Wypada wręcz dodać, że projektantem zamierzonej inwestycji był architekt Landner. Jak mówili… tak zrobili … i mieszkańcy mogli wprzódy cieszyć się „nowym” rozwiązaniem drogowym, a od połowy 1929 roku także skwerem.

Po tym dość nudnawym i przydługim wstępie powróćmy do zdjęcia, przypominając sobie, że podobnie jak licho…, tak i konkurencja nie śpi, stąd firma zajmująca się sprzedażą paliw upatrując duży popyt na ten środkiem napędowy postanowiła swoją „stację” rozwijać. Najpierw paliwo sprzedawano z beczek, a później ze zbiorników zatopionych w ziemi.

Na fotografii zoczymy „budkę”, z domysłem, że jest miejsce pracy sprzedającego. Nie wiem, gdzie do roku 1933 „przesiadywał” obsługujący stację, bowiem dopiero w czerwcu tegoż roku dowiemy się, że „… Standard Nobel w Polsce sp. akc. spółka w Kaliszu zwraca się z prośbą o oddanie placu pod budowę kiosku dla stacji benzynowej przy skrzyżowaniu Kaliskiej, Trzeciego Maja i Dąbrowskiego…”

Dodam, że władze Konina wyraziły zgodę na postawienie kiosku pod warunkiem, że… „ kiosk zostanie wzniesiony zgodnie ze złożonym Magistratowi planem, szerokość wynosić będzie 1,5 metra, a głębokość 1 metr…” Zapis kończył się podsumowaniem „…Cenę za użytkowanie placu pod kiosk ustali Magistrat…” Spoglądając na „kiosk” z fotografii, w tle czai się nadzieja, że ktoś dopowie inne fakty lub przeniesie opowiadanie do „rogatki” za most, bowiem i tam paliwa, lecz nieco inna firma…

Tadeusz Kowalczykiewicz