Kocham to miejsce. Tutaj się wychowałem. Bogdan, Hubert, Kanty, Krystian, Pałacyk i ja Wilku … nie było minuty co by w domu usiedział.

Przed wieżowcem nr 13 (pierwszym od smródki jak wtedy nazywaliśmy rzekę Wartę) było miejsce dla nas szczególne. To nasz stadion piłkarski, który nazywaliśmy Wembley.

Rano piłka nożna, po południu piłka nożna, wieczorem … piłka nożna, z przerwą na obiad bo Mama by nie podarowała.

Dzisiejsza ulica Kardynała Stefana Wyszyńskiego, dawniej XX Lecia PRL była niezwykła. Do zabawy chętni wszyscy, wiadomo wieżowce, dużo dzieciaków. Nikt nie myślał o „trawieniu” czasu w elektronice, bo elektroniki nie było (no z wyjątkiem radzieckich igruszek typu „jajeczka”).

Tych kolegów co z wieżowca aluminium nazywaliśmy aluminiarzami, tych z przeciwka hutnikami, sami będąc dumnymi z naszych Rodziców pracujących w Zespole Elektrowni Pątnów Adamów Konin

.Jak był sezon na Wyścig Pokoju to się w kapsle grało. Trasy się wytyczało wokół piaskownicy, „koszulki” się rysowało. Każdy polował na „korkowca”, wszyscy chcieli być Uwe Amplerem.

Przyszedł sezon na kartony, no wiecie wymiana kuchenek elektrycznych w wieżowcach i kartonów po nich cała masa. To się taki karton brało i ziuuuuuuuuu z górki. Czasem mnie Mama nie poznała, taki byłem czarny od tego po trawie jeżdżenia.

Jak w zimie przyszedł sezon na wymianę poręczy w wieżowcach na gumowe to się takie gumy na mini nartki przerabiało i znowu ziuuuuuuu z górki.

Jak przyszedł sezon na kulturę, wystarczyło balkon otworzyć i „Konińskie Derby”, Dziecięcy Festiwal i inne koncerty oglądało się jak z loży dla vipów.

Zdjęcie Pana Jana Sochackiego przywołało najsłodsze wspomnienia. Nasz dom, nasze dzieciństwo, nasza radość i wspomnienia. Czy ktoś rozpozna, które wieżowce widać na zdjęciu ?

Udanej niedzieli, pozdrawiam Was serdecznie, Darek Wilczewski.

Zdjęcie. Jan Sochacki.