Stali przed kamienicą o trzech wysokich piętrach i stromym dachu, górującą nad okoliczną zabudową. (…)Gmach, po wejściu do jego wnętrza, przepoczwarzał się w zamczysko z niesamowitej opowieści. Plątanina ganków, mrocznych korytarzy, podwórko-studnia, wiekowe piwnice i strychy, cztery osobne wejścia z różnych ulic. Sto lat temu, (…), mieściły się tu sądy grodzkie i notariaty, później zamurowano wejścia, zabito drzwi i wydzielono lokale mieszkalne. Gdyby otworzyć je na przestrzał, można by wewnątrz nadpleśniałych murów okrążyć kamienicę jak Magellan kulę ziemską, pokonując labirynty wysokich pokoi w amfiladach, poziomy łączone wijącymi się schodkami, ślepa na pozór komórki z sufitem wiszącym nad głową, kręte bezokienne korytarzyki, gdzie trzeba się przeciskać, szorując ramionami o ściany.

Kamienica świadkowała wzlotom i upadkom miasta, zanim jeszcze stało się ono swoją własną częścią – starą dzielnicą. W zmurszałych ścianach do dziś jęczały duchy policmajstrów, spiskowców, sanacyjnych bonzów, stalinowskich prowokatorów, a w małej klitce na poddaszu dogorywała ponoć, niewidywana przez nikogo, stuletnia madamme Bitte, przedwojenna właścicielka kamienicy.

D. Stec “Słońce w słonecznikach” s. 63

Stefania Esse była właścicielką największej kamienicy w mieście, zwanej “Konińskim Wawelem”, w której mieściło się wiele mniej lub bardziej ważnych instytucji. Na pierwszym piętrze, tuż pod mieszkaniem właścicielki, mieściła się pensja żeńska kształcąca córki co znakomitszych konińskich rodzin. Na parterze, z oddzielnym wejściem od strony ulicy Głównej, znalazł swą siedzibę Sąd Ziemski. Pozostałe piętra, w zależności od usytuowania i posiadania lub braku balkonu, zajęły bardziej lub mniej zamożne rodziny lokatorów, których przed wojną właścicielka samodzielnie wybierała. Efektem tego była swoista elitarność mieszkania w kamienicy Essowej (sytuacja ta uległa zmianie po II wojnie światowej, kiedy to o doborze lokatorów zaczęły decydować odpowiednie władze). Przepastne, głębokie, beczkowato sklepione piwnice przyjęły w swe wnętrza magle, sklepiki z żurem, kiszoną kapustą i ziemniakami. Ważnym elementem kamienicy był narożny pokój z balkonem zwieszającym się wprost na ul. Wiejską, obecnie Staszica, gdzie w letnie wieczory grywał kwartet smyczkowy bądź odbywały się lekcje śpiewu oraz próby nowej sztuki muzycznej, którą wystawiała szkoła. Obecnie kamienica ta wpisana jest do rejestru zabytków, co chroni ją przed rozbiórką – smutnym końcem popadających w ruinę budynków, ku której zmierza od przełomu lat 80-tych i 90-tych.

Pośród meblowego zamętu, w poziomych, zakurzonych smugach niskiego słońca, kołysał się fotel na biegunach. Siedziała na nim staruszka o skórze pogniecionej jak zmięta kartka papieru, nakrapianej wątrobowymi plamami, co najmniej stuletnia – lekko licząc, odziana na czarno, w przedpotopową suknię do ziemi zwieńczoną pod szyją białą stójką kołnierzyka. Unosiła w dłoni lornion z długą rączką, przez które z otwartą ciekawością i bez niepokoju patrzyła na Jerzego.(…)Jestem Stefania Bitte, niegdysiejsza właścicielka tej posesji, obecnie zamieszkująca kątem we własnej komórce na węgiel. Ale to temat na inną opowieść.

D.Stec “Słońce w słonecznikach” s. 134

Esse Stefania Łucja (1876-1959)

Urodziła się w Koninie w znanej rodzinie mieszczańskiej Petschke, pochodzenia czeskiego. Dzieciństwo spędziła w mieście, gdzie swoim śpiewem wzbogacała chór kościelny w farze. W 1893 roku ukończyła Kaliskie Gimnazjum Żeńskie, uzyskując patent ze złotym medalem (na świadectwie miała wszystkie 16 ocen w stopniu celującym). Dwa lata przebywała w Petersburgu, gdzie studiowała w Instytucie Kształcenia Nauczycieli Szkół Średnich. Do Konina przyjechała z dokumentem uzyskanym w 1895 roku, sygnowanym przez Ministerstwo Oświaty Rosji, uprawniającym ją do uczenia dzieci w domach. Przez wiele lat pogłębiała znajomość języka francuskiego i niemieckiego oraz uczyła w konińskich szkołach.

W latach 1897-1901 była nauczycielką na pensji Heleny Semadeniowej. W 1901 roku wyjechała z Semadeniową do Kalisza i tam na jej pensji wykładała języki i matematykę. W 1903 roku wyszła za mąż za notariusza Tadeusza Esse. Po czteroletnim małżeństwie zakończonym, w wyniku ciężkiej choroby, śmiercią męża w 1909 roku wróciła z dwoma synami do Konina. W latach 1908 do 1913 kontynuowała pracę nauczycielki na pensji Janiny Komornickiej, gdzie pracowała także w latach 1901 do 1913, oraz w męskiej Szkole Handlowej, utworzonej w ramach reform oświaty przeprowadzonych pod zaborem rosyjskim po 1905 roku, która nie podlegała Ministerstwu Oświaty lecz Ministerstwu Przemysłu i Handlu. Dysponowało ono dzięki temu liberalniejszym programem nauczania, dlatego też szkoła ta mogła wprowadzić język polski jako wykładowy.

W okresie pomiędzy rokiem 1915, a 1918 pracowała w tej placówce pod kierunkiem ks. Włodzimierza Jasińskiego, późniejszego biskupa łódzkiego. Po przekształceniu uczelni w Gimnazjum Humanistyczne pracowała pod kierunkiem ks. Stanisława Szabelskiego (w latach 1918-1922). W tym czasie nauczając w konińskiej Szkole Handlowej miała okazję witać 19 lipca 1921 roku Marszałka Polski Józefa Piłsudskiego wizytującego w mieście z okazji poświęcenia sztandaru 18. Pułku Piechoty i krzyża wmontowanego na konińskich błoniach ku czci i pamięci Ojca Tarejwo.

Dodatkowo przez wiele lat Esse prowadziła naukę języków obcych w Żeńskim Gimnazjum Matematyczno-Przyrodniczym, które powstało po likwidacji pensji Janiny Komornickiej. W latach 1922-1924 uczyła też w Gimnazjum Żeńskim im. Królowej Jadwigi, szkole kierowanej przez J. Pieniążkową, gdzie nauczała aż do 1933 roku, kiedy to przeszła na emeryturę. Jej wychowankami były takie osoby jak Erik Rossin (aptekarz), Witold Stark (wojskowy, w latach 30tych z-ca komendanta Szkoły Podchorążych Artylerii, nauczyciel matematyki w liceum, ostatnie lata życia spędził w Łodzi), Henryk Soszyński (dyrektor Kina Polonia), Tadeusz Konat (nauczyciel, ostatnie lata życia spędził we Wrocławiu),  Jan Sznajder (pracownik WZGS Konin, stryj Jana Sznajdra konińskiego artysty plastyka), Józef Meller (mgr prawa uczący wychowania fizycznego w szkole zawodowej i języka angielskiego w gimnazjum), czy Mieczysław Grzegorz Bekker (profesor uniwersytetu w Michigan, autor licznych prac naukowych, w tym teorii ruchu pojazdów terenowych oraz konstruktor pojazdu księżycowego LRV wykorzystanego w misjach programów Apollo 15, 16 i 17). 

akończenie pracy zawodowej nie przyniosło jej jednak odpoczynku. Już w latach 1933-1943 prowadziła tajne nauczanie dzieci. Okres okupacji przeżyła, jak całe swoje życie, skromnie mieszkając w mniejszym pokoju  (9 m2) swojego mieszkania, z konieczności udostępniając większy pokój (54 m2) niemieckiemu żołnierzowi. Czując się Polką odmówiła podpisania Volkslisty i rozmów z Niemcami w ich języku. Uniknęła jednak prześladowań ze strony okupanta.. W czasie okupacji coraz częściej chorowała. Mimo tego nie zrezygnowała z udziału w życiu społecznym i publicznym, które poza pracą zawodową wiązały ją z naszym miastem. Nie mogąc działać oficjalnie potajemnie przekazywała konińskim rodzinom wiadomości nadawane przez londyńskie radio. Wcześniej jednak należała do żeńskiego ugrupowania formującej się w Koninie konspiracyjnej lokalnej Polskiej Organizacji Wojskowej, powołanej do walki z Niemcami o niepodległość, do której wstąpiła w 1916 roku. Było ono częścią Komendy Obwodu, obejmującej cały ówczesny powiat koniński. Cieszyła się, gdy młodzież harcerska konińskich szkół adaptowała w życiu konspiracyjne wzorce POW-u. Prowadziła także akcje oświatowo-kulturalne, współorganizowała wiele głośnych obchodów  rocznicowych, w tym m.in. patriotyczno-religijnej manifestacji związanej z setną rocznicą śmierci Naczelnika powstania 1794, Tadeusza Kościuszki, czy akcji zbierania środków na wybudowanie w Ignacewie pomnika na symbolicznym grobie powstańca 1863 roku*. Każdego roku, z okazji “Dni Chopinowskich” występowała z okolicznościowymi referatami.  W latach dwudziestych Stefania Esse społecznie pełniła funkcję sekretarza konińskiej komórki Polskiego Towarzystwa Krajoznawczego, która licząc 56 osób zorganizowała w samym tylko 1913 roku 13 wycieczek, akcje odczytowe i popularyzacyjne zbieranie regionalików. Udzielała się także w Towarzystwie Ratowania Tonących, a następnie Towarzystwie Wioślarskim. Już po wojnie, deszczowego dnia 12 kwietnia 1957 roku, Stefania Esse przemawiała podczas uroczystego odsłonięcia tablicy na frontonie dworku swojej przyjaciółki, powieściopisarki Zofii Urbanowskiej.

W życiu Stefani Esse miały miejsce także wydarzenia tragiczne, jak śmierć w nurtach Warty syna Janusza (utalentowanego muzyka-pianisty i świeżego maturzysty) w czasie pobytu na łodzi wraz z nauczycielem matematyki Starkiem. Z wydarzeniem tym, choć miało ono miejsce na długo przed drugą wojną światową, nie mogła się pogodzić do końca swoich dni.
Z biegiem czasu coraz bardziej niedołężniała, jednak nie przeniosła się do drugiego syna, Feliksa,  mieszkającego w Warszawie inżyniera, profesora Uniwersytetu Warszawskiego. Ostatnie lata spędziła w mieszkając w kamienicy, korzystając z opieki przyjaciół w tym pań Jędrzejczak i Kazusiak, z którą zdążyła zżyć się jak z córką oraz doktora Kabaty, który zapisywał jej lekarstwa i w ostatnich dniach skierował do szpitala. Jak świeca zgasła w szpitalu 25 grudnia 1959 roku. Pochowano ją na cmentarzu ewangelickim w Koninie. Po sobie pozostawiła niewiele, rzeczy osobiste przekazując jeszcze za życia synowi i wnukowi, jak jego ojciec inżynierowi, który podczas praktyk studenckich brał udział w budowie Elektrowni Gosławice. 
Pośmiertnie władze miasta uhonorowały oddanie Stefanii Esse dla małej i dużej ojczyzny ustanawiając ją patronką ulicy na osiedlu Jana Zemełki. Wspomnienie o pani Esse można znaleźć także w lokalnej literaturze i prasie, m.in. w “Listy z mojego miasta” Krzysztofa Dobreckiego i “Słońce w słonecznikach” Dominiki Stec.

źródła informacji: S.Rusin “Znani i nieznani w Koninie”Wyd. Miejska Biblioteka Publiczna w Koninie, Konin 2008r., ISBN 978-83-87582-27-2; D.Stec “Słońce w słonecznikach” Wyd. Zysk i S-ka Poznań 2010r., ISBN 978-83-7506-385-1; J.Gulczyński, Stefania Esse – wychowawczyni wielu pokoleń koninian, “Koniniana Miesięcznik Towarzystwa Przyjaciół Konina”, 2005, 4 (25), s.1., wywiad Jadwigi Szymczak z Ludmiłą Kazusiak, wywiad Piotra Pęcherskiego z Ludmiłą Kazusiak

Powązki Konina

fot. Jan Sochacki