#przedwojennyGłosKoniński

Jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma.

Cukiernia, kawiarnia, restauracja to dziś instytucje poważne i nawet cenione. Przyzwyczaja się, do nich człowiek jak do kina, wódki, papierosów lub zgoła żony.W każdej cukierni czy kawiarni bywa koncert, W niektórych od czasu, do czasu grają: „Szabasówkę”, „Majufes”, względnie „Dlaczego Janka nie nosi wianka”. — Są to oczywiście orkiestry żydowskie i takich nie wszyscy lubią i popierają.

Znamy stałych bywalców cukierni, którzy są nadzwyczaj mili, choć w rozmowie od czasu do CZASU zgrzytają zębami. Są to bywalcy tych cukierni, gdzie jest koncert radiowy. Ludzie ci od czasu, do czasu muszą naśladować radio. Trudno, należy się z tym pogodzić, bo „Jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma.W cukierniach jest w ogóle wesoło i może właśnie dlatego czujemy do nich pociąg.

Już przy wejściu uderza nas fala różnorakiego śmiechu, źródła którego z łatwością możemy tu wyszukać. Oto kelner przez nieostrożność wylewa gościowi pól szklanki piwa lub innego płynu na płaszcz, trzeba chyba urodzić się strasznie poważnym, by wtedy serdecznie się nie uśmiać.

Ktoś nalewając wodę „Franciszka Józefa” ze szklanki, oblewa jednemu sąsiadowi plecy, a drugiemu zalewa oczy. Czyż nie rozkoszna okazja do śmiechu?Każda cukiernia ma swoich sympatyków i przeciwników. Są różne ku temu powody, lecz mniejsze o nie.

Stałych bywalców łatwo poznać. Taki wchodzi zwykle krokiem pewnym i rozgląda się po sali wzrokiem, jakby był przynajmniej właścicielem, zamawia wodę magistracką, płaci kelnerowi procent za przyniesienie i godzinami wysiaduje nad tą wodą, jak gdyby naprawdę zamierzał co wysiedzieć.

Natomiast rzadki gość przychodzi przeważnie z kobietą, jest mocno zażenowany, po sali nie łazi, tylko siada na pierwsze wolne miejsce, zamawia kawę z ciastkami, zajada, opowiada i po spożyciu tych, wątpliwej jakości darów, wychodzi.

To są oczywiście laicy i na takich bywalcy patrzą z politowaniem. Wprawdzie taki bywalec wolałby również od czasu do czasu zjeść kilkanaście ciastek, ale … „Jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma.

Er. B. Głos Koniński 1921