Słowo piekielnica nie będzie się odnosiło do Kobiety z bardzo „sympatycznymi” walorami.
Gdy przyjdzie nam wędrować w kierunku Starego Miasta, tudzież wpadniemy na pomysł odwiedzenia kompleksu handlowego o nazwie ”Ferio”. Jadąc ulicą Szpitalną – tuż przed rondem na styku ulicy Europiejskiej oraz dojazdowej do wspomnianych obiektów handlowych, po prawej oraz lewej stronie zobaczymy lasek.
Niegdyś tereny, gdzie rośnie wspomniany lasek, podobnie ziemie przez które wiedzie ulica Ametystowa, Perłowa itd. – pozywano Piekielnicą. Niezbyt szczęśliwi byli rolnicy użytkujący tamtejsze ziemie, bowiem powodem zalegających piasków plony były więcej niż ubogie, a słońce, oraz susza dopełniały swego. Podczas mroźnych zim hulający wiatr powodował wymarzanie żyta. Nieprzychylność miejsca dla uprawy powodowała, że mieszkańcy grodu z koniem w herbie mawiali, że ziemię mają na Piekielnicy….
Nazwa Piekielnica i jej brak komfortowości dla rolników kompletnie nie przeszkadzała faunie, stąd domowiły się tam stada zajęcy, kuropatw. Płynąca w dolinie opodal rzeczka Powa i łączące się z nią cieki wodne zapewniały zwierzętom potrzebne płyny. W skarpach ze skłonem ku strumieniom swoje nory wykopywały lisy.
W 1931 roku – Komendantura Garnizonu w Koninie złożyła pismo do władz miasta, by ta sprzedała grunt należący do Gminy Miejskiej, a znajdujący się, jak podkreślono w „miejscowości” Piekielnica. Spora odległość od centrum powodowała, że miejsce będzie odpowiednim dla ćwiczeń. W obawie przed zanudzeniem pominę bardzo długo trwający cykl korespondencyjny, dodając, że w wyniku ostatniego pisma z sierpnia 1934 roku „kawałek gruntu” o powierzchni 1,1334 ha za sumę 2025 złotych z przeznaczeniem na strzelnicę wojskową miasto Garnizonowi sprzedało.
Sporządzenie aktu sprzedaży Rada zleciła Stefanowi Ścinskiemu, oraz Radnemu Hugo Zarembie, a całość nadzorował ówczesny burmistrz Ludwik Ganowicz. Od tego momentu na terenie opowiadanego miejsca rozpoczęły się prace. Od strony obecnej ulicy Ametystowej usypano wał ziemny – stanowiący osłonę strzelniczą, a po bokach teren zabezpieczono mniejszymi nasypami ziemnymi. Zbudowano również stanowiska strzelnicze – przez nas pozywanymi bunkrami.
Pomijając okres wojny, to w roku 1946 – w formie dotychczasowej wojsko z Konina ostatecznie zniknęło. Później ze strzelnicy korzystali żołnierze z Rejonowej Komisji Uzupełnień, oraz funkcjonariusze milicji. W czasach wolnych od „strzelania” dla urwisów podobnych do niżej podpisanego „Strzelnica” stawała się celem wyprawy w „nieznane” i miejscem do wspaniałych zabaw.
Po zlikwidowaniu strzelnicy, wymienione miejsce wizytowali „ekolodzy” , którzy w wyniku dbałości o swoje…, ale tylko swoje środowisko wysypywali śmieci… Rozebrano również stanowiska strzelnicze. Na zakończenie należy się kilka słów o zabitych w tymże miejscu. Nie mam danych odnośnie, kto to był, oraz kim byli…, bowiem powstało na ten temat sporo podań.
Pozwolę się odnieść do „usłyszanego” zdarzenia.
Nieraz przypadek, a w innym wypadku „pycha” lub mała percepcja umysłowa jest powodem, że poznajemy charakter naszych sąsiadów… W mojej pamięci – już jako młodzieńca zachował się obraz siedzących niczym na szpilkach członków mojej rodziny, gdy(sąsiad), jeden z byłych funkcjonariuszy UB opowiadał: prowadziliśmy ich do Kalisza- patrz obywateli Konina przyznających się lub uznanych przez „władzę” za przynależność do narodowości niemieckiej… Jak który się stawiał… to go do w lasku na Strzelnicy… i trach… Do dziś w moich uszach brzmi słowo „trach” , a w tle czają się przerażone oczy członków mojej rodziny.
Po latach miałem i mam zaszczyt rozmawiać z Obywatelami Konina wówczas skazanymi za „przynależność do mniejszości niemieckiej”… W tym momencie pozwolę sobie na mały dopisek: oby wszyscy, podobnie do moich rozmówców mieli w sobie tyle patriotyzmu, oraz miłości do Polski, Konina, jak Oni….!!!
Podczas wymiany zdań nadmieniłem o moim wspomnieniu. Jeden z nich dodał… nie znam przypadku zabitych na Strzelnicy, ale żebyś ty wiedział ilu Bogu ducha winnych spoczywa w lasach grodzieckich…., przy mnie… Może by było lepiej, gdybym nie usłyszał owego „trach” sąsiada…, wówczas Strzelnicę na zawsze kojarzyłbym z latami beztroski, a tak…
Tadeusz Kowalczykiewicz