Organizator rozkazuje, operator wykonuje czyli kto jest kim w konińskiej komunikacji miejskiej [FELIETON].

Ostatnio jak pewnie zauważyliście nieco osłabła nasza aktywność zarówno na mieście jak i tu na stronce. W końcu kiedyś i miłośnicy muszą mieć mały „urlop” i takie też u nas padło małe „zarządzenie” – odpoczynek. Nie znaczy to jednak, że iście gorąca atmosfera w internecie związana ze zmianą cen biletów nie dotarła także i do nas. Niestety, jesteśmy nieco zszokowani częstym i niestety niewłaściwym adresatem oskarżeń i hejtu, który to – nie łódźmy się – był do przewidzenia. W związku z powyższym postanowiliśmy powrócić do założeń napisania obszerniejszego, luźniejszego artykułu o tym, że nie wszystko to co dzieje się w komunikacji leży w gestii Miejskiego Zakładu Komunikacji. Dlaczego? O tym poniżej.

Podwyżki, ah te cudowne podwyżki. Inflacja niewątpliwie osiąga niesamowite w ostatnim czasie wartości powodując wzrost cen w zasadzie wszystkiego. Skoro drożeje paliwo i prąd to w efekcie droższe jest także użytkowanie taboru komunikacji miejskiej (bo w końcu autobusy na wodę nie jeżdżą). W zasadzie nic dziwnego, że zdecydowano się na „aktualizację” cen biletów, co od nowego roku miało rzeczywiście miejsce nie tylko w Koninie, ale i w wielu innych miastach. ALE…(i tu jednak chociaż mieliśmy milczeć wstawimy swoje być może marne, ale jednak obiektywne przemyślenia).

Wysokość podwyżek jakie zafundowało nam Miasto Konin nie była taka byle jaka, bilet jednorazowy normalny zdrożał aż o złotówkę, a ceny biletów okresowych także niestety zaliczyły istotną wzwyżkę. Okej, zgodzić się idzie z tym, że jakąś tam wartość trzeba było podnieść, ale czy aż taką? Wydaje nam się, że nie. Przykładowo teraz bilet dobowy ulgowy kosztuje 7,50 – tyle co w Warszawie będąc jednym z najdroższych – uwaga – w kraju. W stolicy jednak na bilecie dobowym możemy pojechać szeroką gamą połączeń autobusowych, tramwajowych, metrem, pociągami KM, SKM, WKD. W Koninie? Sami wiecie. Stosunek ceny do jakości czy powierzchni miasta jest bez wątpienia inny.

Miasto niewątpliwie poszło na totalną łatwiznę nie zastanawiając się przy tym nad innymi, możliwymi rozwiązaniami, które zapewniłyby wzrost środków finansowych w budżecie przy jednocześnie mniejszej ingerencji w portfelach ludzi najbiedniejszych czyli nas, pasażerów. Znamy tą śpiewkę, że PIS jest zły, to przez Polski Ład albo pandemię i tak dalej. Mimo wszystko czy naprawdę podwyżki biletów to wszystko na co mogło sobie miasto pozwolić?!

Nie chcemy jakby mieszać się w ustalenia z MZK, bo z pewnością toczyły się rozmowy dotyczące innych opcji znalezienia środków, jednakże jako zwykli pasażerowie, którzy swoje w kraju i poza nim przejeździli pochylilibyśmy się nad sprawą nieco bardzo kreatywniej. Nie tego dotyczy być może sens naszego tutaj wywodu, ale krótko sobie powiedzmy – strefy biletowe, bilety czasowe, pakiety zniżkowe, jakieś gratisy/bonusy i wówczas podwyżka, ale za to mniejsza? Myślimy, że spokojnie coś z tego dałoby się wyciągnąć. Moglibyśmy jeszcze nawiązywać do drogiej zabawki jaką będzie autobus wodorowy, ale tu opinię zostawiamy Wam, w naszym piętnasto-osobowym gronie jest ona różna.

Przechodząc już do tytułowego meritum sprawy chcemy byście zauważyli, że ani razu z naszych ust (tudzież w naszym tekście) nie padło stwierdzenie, że to MZK podniosło opłaty. Niestety jednak, wiele osób za tą dość uciążliwą (jak z resztą cała polityka czy inflacja) decyzję obwinia właśnie operatora, a nie organizatora komunikacji w naszym mieście. I to jest naszym zdaniem poważny problem…

Kochani, w skrócie Wam chcemy wyjaśnić dwa proste pojęcia. Organizatorem komunikacji w mieście jest Miasto Konin czyli po prostu Urząd Miasta, to właśnie miasto ustala opłaty, ulgi (oprócz tych ustawowych), roczny poziom wozokilometrów, zatwierdza zmiany w kursowaniu linii czy drobnych korekt rozkładowych, zarządza przystankami i ich nazwami i tak dalej i tak dalej. Miejski Zakład Komunikacji natomiast jest operatorem, a więc wykonawcą tego, co zleci miasto. No dobrze, MZK ma pewnego rodzaju swobodę działań w zakresie planowania zmian i wiele innych, jednakże niemal wszystko to co istotne musi przejść przez miasto. W Koninie niestety (bo szczerze widzielibyśmy taki organ u nas) nie ma czegoś takiego jak Zarząd Transportu Miejskiego, a więc organ w pewnym sensie z ramienia miasta zajmujący się bezpośrednio sprawami komunikacji (w którym to jednak zasiadać powinni specjaliści, a nie politycy czy partyjni znajomi).

Pal licho wszelkie portale medialne z regionu, które bardzo często używają stwierdzenia, że coś się dzieje z przystankami MZK w Koninie czy np. wiesza się nową wystawę fotografii. Wielokrotnie z profili prywatnych tępiliśmy takie błędy na facebooku pod takimi postami i prosimy o to raz jeszcze. Szanowni Państwo, wiaty przystankowe i wszelka infrastruktura należy do miasta, nie do MZK. Później czytając takie bzdury przeciętny pasażer sobie pomyśli: „Boże, jakie brudne te przystanki, MZK nic a nic o nie nie dba, tfu na to niedbalstwo”. No MZK nie dba, bo to jest interes miasta. Z resztą do tematu wiat odnieśliśmy się kiedyś w piśmie do Urzędu. W momencie jednak, kiedy prowadzący oficjalny profil miejski na FB, a więc urzędnicy sami nazywają swoją własność przystankami należącymi do MZK to już coś nie halo. Dodamy tylko, że z miejskich przystanków korzystają także inni przewoźnicy prywatni, czy chociażby koniński PKS. No ale cóż…bywa.

Jak widzicie, to MZK ot tak sobie nic nie może wielkiego zarządzić. Powiemy Wam więcej, tak bardzo poważne i daleko idące decyzje dotyczące (będziemy się upierać przy tym przykładzie) cen biletów czy ulg wychodzą właśnie z Urzędu Miasta. Miasto niby zna stabilność finansową spółki, ma tam swoje jakieś prognozy finansowe etc, ale walić to. Nas jako pasażerów przesadnie obchodzić to nie powinno, nas porusza to czego doświadczamy, a z pewnością szczególnie coś, co działa na naszą niekorzyść, czego podwyżki są idealnym przykładem.Niestety, pandemia jest najgorszym z możliwych momentów do podnoszenia opłat komunikacji. W momencie, gdy powinno się robić absolutnie wszystko, by po miesiącach przestoju zabiegać o każdego pasażera, by wrócił do transportu zbiorowego, niestety się go takimi decyzjami odpycha – nie oszukujmy się.

Celowo nie podgrzewamy atmosfery wyrażając swoje zdanie dot. podwyżek (bo nawet w swoich szeregach się o nie spieramy), gdyż wiemy z jak trudnymi wyzwaniami czeka nas bieżący, komunikacyjny rok.

Zwracamy się teraz do tych, którzy niekoniecznie rozumieją odrębność organizatora od operatora. Prosimy Was byście przestali absolutnie oskarżać MZK i wskazywać tą spółkę jako winowajcę i decydenta bolesnej dla Was zmiany jaką są podwyżki. Wiele razy jako miłośnicy nie zgadzaliśmy się z działaniami MZK i z pewnością jeszcze wiele razy się zgadzać nie będziemy. Jednakże stajemy murem w takich sytuacjach, bo jeśli chcecie kierować do kogoś swoje pretensje (choć nie ma sensu już się nad tym pastwić) to róbcie to pod adresem Miasta. Nam być może nie jest zbytnio wygodnie mówić o tym, ale też szkoda by cierpiał na tym wizerunek spółki, co prawda miejskiej, ale jednak firmy, w której pracują osoby nie mające żadnego związku z decyzjami zapadającymi na Placu Wolności 1.

W nowym wzorze rozkładów jazdy na całe szczęście jest już specjalnie wydzielone pole w którym zaprezentowany jest ten podział, chcemy byśmy wszyscy wzięli go sobie do serca i pamiętali o nim…Pamiętajcie, na koniec – miasto wydaje polecenia, spółki miejskie je wykonują.

Konińscy Miłośnicy Transportu Publicznego