Czytam znowu wynurzenia o tym, jakie korzyści dla Konina mogą płynąć z elektrowni atomowej, ale – jak zwykle – dosyć powierzchowne i tkane z cienkich nici „pierdolenia”, byleby coś mówić – niekoniecznie sensownie. I czekam na jakąś głębszą analizę plusów i minusów tego rozwiązania, realnych szans na to, że w ogóle powstanie, studium prawdziwych korzyści i strat. Bo przecież to ważna sprawa, tak hucznie ogłaszana. No, i cisza w eterze od dwóch miesięcy – przynajmniej jeśli idzie o głębszą analizę. Może zatem parę faktów.

1) Umowa o budowie elektrowni atomowych w Polsce będzie podjęta (o ile będzie w ogóle) na poziomie krajowym – albo z Amerykanami albo z Koreańczykami, a może nawet z Francuzami (choć to na razie wydaje się mało prawdopodobne), więc nie może na Pomorzu powstać atomówka Westinghouse (USA), a w Koninie z KHNP (Korea). To wynika z całej masy dodatkowych umów i ustaleń, które ewentualnie zostaną zawarte pomiędzy polskim rządem a ich wybrańcem. Decyzja taka jest bardzo kosztowna ekonomicznie, ma duże znaczenie polityczne, i taki mały gracz jak ZEPAK czy miasto Konin nie ma decydującego w tym głosu, a właściwie nie ma żadnego. Trochę podwyższa rangę listu intencyjnego fakt, że współpodpisujący to PGE, i jakoś w tym uczestniczył Sasin i inni rządowi, ale nadal nie jest to jakkolwiek wiążące.

2) List intencyjny (któryś z kolei zresztą) hucznie ogłoszono w mediach lokalnych i krajowych. Tylko, że on absolutnie nic nie znaczy. Na stronie ZEPAKu zresztą bardzo ostrożnie formułuje się, do czego się zobowiązali. Przeważa zwrot „potencjalna współpraca”.

3) W liście intencyjnym z KHNP mowa o elektrowni konwencjonalnej w technologii APR1400 (czyli generacja III+), nie o SMRach – czyli małych reaktorach modułowych 😉 Czyli nikt nie zauważył nawet, że ZEPAK dosyć gładko przeszedł od wcześniej hucznie ogłaszanych w 2021 r. SMRów (z Sołowowem) do budowy elektrowni konwencjonalnej. Koreańczycy co prawda ostatnio coś tam podpisali z NuScale (firma z jedynym z projektów SMRów), ale w Koninie nie ma mowy o tej technologii w ostatnim liście intencyjnym.

4) Dosyć zgodnie eksperci mówią, że EJ w Koninie ewentualnie mogłoby realnie powstać gdzieś w okolicach roku 2040, jeśli w ogóle ruszy się wkrótce z całym procesem.

5) Niemal całkowicie milczy się w mediach lokalnych o tym, jakie ekspertyzy lokalne trzeba by wykonać, aby w ogóle nawet rozważano budowę takiej elektrowni w Pątnowie, np. (i nie tylko) – następujące analizy są absolutnym minimum, żeby zapewnić bezpieczeństwo obiektu:

a) analiza stabilności gruntów (dosyć ważny aspekt, i potencjalnie trudny w związku z 70-letnią eksploatacją regionu (odkrywki), w tym wpływ leju depresji na stabilność geologiczną regionu);

b) analiza zasobów wodnych potrzebnych do chłodzenia reaktora

c) analiza sytuacji klimatycznej i pogodowej w regionie (np. tendencji do suszy, wysokich temperatur, prognozowany wpływ zmian klimatu na stosunki wodne w regionie, itd.).

d) Analiza gęstości zaludnienia i warunków społecznych

6) Niemal całkowicie milczy się o tym, jaki realny wpływ na nasz region w kontekście zaludnienia miałyby obwarowania bezpieczeństwa związane z powstaniem konwencjonalnej elektrowni jądrowej:

a) Np. jaki wpływ miałaby elektrownia na jeziora w regionie? (o tym jeszcze nie czytałam zbyt wiele, więc wrócę do tematu)

b) Powstałaby zamknięta strefa bezpieczeństwa (500m do 2 km – mierzone od komina wentylacyjnego) wokół elektrowni – tu nie może mieszkać NIKT.

c) Następnie powstałaby strefa ochronna (w promieniu 5 km od elektrowni) – tu „użytkowanie ziemi jest ograniczone, a gęsta zabudowa mieszkalna i szpitale z liczną obsługą są niedozwolone. Liczba stałych mieszkańców zazwyczaj nie przekracza 200 osób” (za tekstem „Uwarunkowania lokalizacji elektrowni jądrowych”)

d) Dalej jest strefa objęta planem awaryjnym (w promieniu 16-20 km od EJ) – tu trzeba być zaopatrzonym w tabletki jodku potasu.

Gdyby wybudowano EJ w tym samym miejscu, gdzie obecnie stoi elektrownia Pątnów, mój dom w Koninie znajdowałby się w strefie objętej planem awaryjnym, czyli mi wystarczą tabletki jodku potasu, zresztą jak wszystkim w nowym i starym Koninie 😉 Muzeum Okręgowe w Gosławicach znalazłoby się w strefie ochronnej, a Marina Gaj czy Portofino zaraz za strefą zamkniętą, czyli np. w Gosławicach i Pątnowie nastąpiłyby przesiedlenia.

Miłka Stępień