Dawno, dawno temu w Koninie …

Przyjdą upały to pewna sprawa, trzeba się schłodzić choćby i zaraz.

Gdzie ta lodówka ? Chłodzenia nie ma, znów do Kalisza jechać nam trzeba.

Kto z Was pamięta te dobre czasy, gdzie we wsi Kurów były te wczasy,

gdzie koców pełno i ludzi mrowie, jeden drugiemu chodził po głowie.

Bambino lody, co były hitem, kupiłeś sobie przed ratownikiem.

Bilet na dobę, niedrogi przecie, bo tam promocje były i w lecie.

A jak kto sprytny i dziurkę znalazł, to cztery zeta przytulił naraz.

Frytki też kupisz, a z odbiornika Krawczyka Krzysia była muzyka.

Woda w basenie tak lodowata, że nie ustałeś, pomógł tu tata,

kółko nadmuchał, pływaki włożył, żeby nasz zmarzlak do końca dożył.

Kremik koniecznie, bo po powrocie plecy zabolą jak po robocie.

Filtry marniutkie, więc co tu gadać Słońce egipskie, zabrało zaraz.

Tak sobie myślę, czy nie jest warto basen zbudować nad naszą Wartą ?

Basen zbudować !

Bo jak tak można bez odkrytego basenu zostać.

Darek Wilczewski

Zanim powstaną termy w Koninie… powspominajmy

Bo jak nie wspomnieć basenu ? A miejsce to było niezwykłe.

Już sama droga na basen była przygodą. Jak ktoś był z wieżowców na Wyszyńskiego, o przepraszam XX-lecia PRL, to wędrował po Kurowie, a tam domy, gospodarstwa i owocowe drzewa.

Czasem wylewając rzeka Warta, robiła basenowi konkurencje i niewielu na basen docierało. Jak ktoś od strony Górniczej to schodził reprezentacyjnymi schodami z widokiem dolinę Warty.

A jak ktoś sprytny to i dziurkę w płocie znalazł. Lubiłem tam chodzić, taka fajna atmosfera wypoczynku, relaksu, spokoju. Ludziska radyjka słuchali. lody babino były.

No wiecie, beztroskie dzieciństwo.Basenów było kilka, ten co na zdjęciu do był gigant, największy. Zaczynał się od 1,20 a kończył 2,10 o ile dobrze pamiętam.

Za naszymi plecami był głęboki, zdaje się 3,20 ze skocznią, a jeszcze dalej brodziki dla dzieci.Szkoda, że na pamiątkę nie zostawiłem sobie biletu z basenu, teraz to byłby hit, bo sam nie wiem, czy bilety były tak jak dzisiaj czasowe czy jednorazowe – całodobowe.

Fajne na basenie było to, że był posadowiony na skarpie z pięknymi okolicznościami przyrody. Dużo trawniczków, z miejscem na leżak czy kocyk. A jak ktoś wolał patelnię, to szedł na trybuny i jak frytka po 10 minutach zaczynał skwierczeć.

Wychodziły potem ludziska opaleni jak by co przed chwilą z Egiptu wrócili. Pamiętam miłą atmosferę z basenie.

Przeolbrzymi gwar, śmiech, radość. Pozytywną energie.

To było niezwykłe uczucie, że basen jest pod ręką i żeby się schłodzić nie koniecznie trzeba czekać na :F”-kę lub „H”, żeby do Pątnowa na plażę dojechać.

A Wy, jak wspominacie to miejsce ?

DW