Jakie piękne ławeczki w naszym parku. Ach i ech… a do kawy o ławeczkach z roku 1921

Niebywałe, jak pięknie w Głosie Konińskim okresu międzywojennego opisywano Park Chopina. Sami przeczytajcie… A pytanie na śniadanie, co najbardziej lubicie w naszym parku ?

Kto gani Konin, czyni niesprawiedliwie.

Miasto nasze pomimo małego obszaru posiada skarby nieocenione.… przed południem zajrzałem do parku miejskiego. Pogoda była prześliczna.

Z nieba koloru ultramaryny spływały potoki złotych promieni słonecznych, rozlewających w powietrzu żar afrykański. Zmęczony chodziłem po piaszczystych odpowiedni zaśmieconych uliczkach parku, usiadłem na ławce w cieniu niebotycznych sosen, brzóz wysmukłych i dębów rozłożystych. Przed mojemi oczami czernił się lasek i w prawo od niego widział kirkut, symbol kresu wszystkich zabiegów ludzkich w pogoni za majakami tak zwanego szczęścia.

Niezbyt wygodne siedzenie na ławie parkowej sprowadziło mnie do krainy rozmyślań melancholicznych do szorstkiej rzeczywistości. Zacząłem badać urządzenia parkowe. Rzut oka na swoją i sąsiednie ławki przekonał mnie, że wszystkie one są drewniane, bezporęczowe i dzielą się n adwie stylowo różne grupy: ławki w stylu cywilnym i militarnym. Do grupy pierwszej należy odneiśc wszystkie krótsze na 4-6 osób do drugiej resztę o tyle długich że na każdej z nich można umieścić co najmniej póówe jeśli nie cały pluton.

Obserwacja dłuższa wyjaśniła nawet przyczyny tej różnorodności stylów: jeden obywatel lubi siedzieć, drugi leżeć, trzeciemu zaś i siedzenie i leżenie nie przypada do gustu- woli ławkę zabrać do domu. Widocznie względy na te trzecią kategorie spacerowiczów wywołały owe wybitne cechy stylu konińskiego – brak elegancji, poręczy i masywność przy długiej nieco konstrukcji.

Głos Koniński, piątek 8 lipca 1921 – kronikarz Konina