Kamienica przy zbiegu ulic Kilińskiego i Zofii Urbanowskiej zawsze mnie fascynowała. Pięknie zdobiona kolumnami zwieńczonymi liśćmi przypominała mi rzymski pałac. Wyobrażałem sobie, że mieszka w nim cesarz.

Ave Cesarz, słychać okrzyki tłumów. Już zaraz pojawi się w oknie by pozdrowić poddanych. Ten to ma klawe życie pomyślałem, wstanie o dwunastej, zrobi przedziałek i ma fajrant. Nie chciałbym być takim cesarzem. Bardzo dużo czytam książek o starożytnym Rzymie, gladiatorach i cesarzach, stąd zapewne takie skojarzenie.

Tak na zewnątrz jak i w środku możecie natknąć się na bardzo ciekawe detale. W podłogę wtopione posadzki z mozaiką, cudne balustrady, tajemnicze drzwi i sygnatura dwóch liter w połowie korytarza.

Wplecione w witraż litery „AR”. Czy to inicjały dawnych właścicieli, czy może przypadkowe zdobienie.Nie byłem nigdy w mieszkaniu tego domu. Domyślam się, że są to wysokie pomieszczenia, w których dekorator wnętrz miałby wiele ciekawych pomysłów.

Ja na ten przykład, zdjąłbym tynk eksponując stare czerwone cegły. Ciekawe, czy znalazłbym sygnowane cegły z przedwojennej cegielni na Glince ? Koniecznie zbudowałbym antresolę z regałami na książki … w końcu pewnie zmieściłbym je wszystkie.

Nie byłem też nigdy w piwnicy, ale chyba nie ma tam piwnicy, są za to podwórkowe schowki i prowadząca do nich brama. Co kryją ?

Pewnie wspomnienia, skarby lat minionych.

Kamienica położona jest blisko Bulwaru, więc można ją sobie dokładnie pooglądać zarówno z poziomu zero jak i z poziomu piętra.

Zawsze mnie fascynował ten dom, mam nadzieję, że i Wam się spodoba.

fot. Dariusz Wilczewski