Historia o płot na Utracie oparta. Historię możemy poznawać, ale również i sami tworzyć. Możemy także wertując dawne zapisy- często przez przypadek dowiedzieć się o epizodach związanych z naszą rodziną.

W jednym felietonie już nadmieniłem, że jedną z bohaterek „trylogii” o Kargulu i Pawlaku autor związał z domem w Koninie – patrz miejscem, w którym przyszedłem na świat. Jestem pewien, iż Artur Mularczyk nie czytał ksiąg wójtowskich przypisanych do grodu z koniem w herbie, stąd płot, a także i mój pra… pra…. dziadek nie stali się kanwą opisywanych przez niego przypadków…, chociaż płot…

Wracając do meritum: – jest rok 1750. Miejsce zdarzenia folwark Borzętowo, dokładnej podwórze przy drodze – bowiem wówczas nie była jeszcze ulicą o nazwie Utrata – obecna Kościuszki.

Powód: – niesnaski sąsiedzkie. Uczestnicy zdarzeń:- płot, panowie Urban Kumorowski, Gabriel Staszyński, Tadeusz Walczykiewicz i jego żona, pełnomocnik dóbr Bieleckich, pani Radeszyńska.

W tle jako świadek mój pradziad Andrzej Kowalczykiewicz. Podczas rozprawy zapisano: – „ ….Pan Andrzej Kowalczykiewicz zeznał iż przyszedł Pan Urban Kumorowski i Gabriel Staniszyński przed dom moj i pytali mnie się, jeżeli jaka szlachta tu nieprzechodzili to słyszałem…” – oryginał spisanego zeznania na fotografii.

Mówiąc kolokwialnie na położonej o „krok” od posesji dziadka przed 267 laty wybuchł konflikt, w którym niejaki jejmość Tadeusz Walczykiewicz toczył spór z sąsiadem. Wymienieni w zeznaniach dziadka – szukając pana Bileckiego znaleźli się również na podwórzu Walczykiewicza i jak często bywa stali się stronami konfliktu.

Oby tylko stali….!!!

Zapewne wszystko by się rozeszło po kościach, gdyby nie „wtrącił się” się płot: „.. natymprzód Kumorowski podszedł do płota y ułamał drążek i chciał uderzyć panią Radeszyńską ale ta schroniła się za Tadeusza …” „…ten dzielnie zasłaniał panią Radeszyńską puty nie ułamał sobie kiścia…” Widząc, że „…ku krwi się ma…” jako rozjemca w konflikcie wystąpił Bielecki. W tym momencie pozwolę sobie nieco sparafrazować „obowiązujące” przysłowie: – gdzie dwóch się bije, tam… i trzeci oberwie. Jako się rzekło…, krewki Walczykiewicz do tej pory wspomagając słowa kańczugą, także „…ułamał kawałek płota…” i jak zeznał Bielecki właśnie to nim „ zrobił mi rane” Reasumując: Tadeusz Walczykiewicz trafił do aresztu, a na rozprawie sąd nie dał wiary, jego słowom, że Bieleckiemu „ … tylko żart zrobił…” , stąd wymierzył mu karę w wysokości siedmiu grzywien.

Dla lubiących porównywać oraz liczyć, wymieniona kara równała się wartości około 330 groszy. Za 20 groszy przez tydzień pracował pomocnik murarski…, funt schabu kosztował 7 groszy, a za złotówkę można było nabyć kosę….

Nawiasem mówiąc, to mój pradziad miał za sąsiada wielkiego żartownisia. Hipotetycznie zakładając, że ów jegomość mógłby sąsiadom, ale i również dziadkowi kosą „żart zrobić”, wówczas i mnie na świecie by nie było.

Tadeusz Kowalczykiewicz