Kto pamięta sklep filatelistyczny na Rondzie, to tam gdzie dzisiaj jest sklep Maluch. Dla nas to było miejsce magiczne, znaczki, znaczki … dużo znaczków …. ten zapach …

Znaczki z całego Świata: Cuba, CCCP, Magyar, NRD … Pamiętam miłą Panią, która te znaczki sprzedawała, jak Ona potrafiła tą pensetką operować … myk, myk i seryjka na stole.

A później ? Później wymiana – handelek, bo w ofoliowanych „zestawach” dużo się znaczków powtarzało. Fajne były te „gabloty” a w nich odległe zakamarki Świata.

To było szczęśliwe dzieciństwo.