Już prawie rok pracuje ZHG „Sonata”. Imprezą otwierającą hotel był pamiętny bankiet urodzinowy Kazimierza Górskiego, towarzyszący meczowi old-boyów Polska-Holandia. Rok 1991 zakończono intensywną pracą: po raz pierwszy imprezy barbórkowe odbyły się właśnie w „Sonacie”, co umożliwiło około 1000 pracownikom zwiedzenie tego obiektu.
Najbardziej prestiżową zabawą był pierwszy bal sylwestrowy na 242 osoby. Właśnie tego typu imprezy robią hotelowi najlepszą reklamę i przynoszą spore obroty gastronomii. W karnawale w każdy piątek i sobotę można było bawić się na dancingu od 19 do 1. Po raz pierwszy odbyły się tu studniówki Zespołu Szkół Zawodowych im. Kopernika (którego uczniowie odbywają w „Sonacie” praktyki). Dyrekcja i nauczyciele zadowoleni byli z tej zabawy tak dalece, że studniówki w „Sonacie” wejdą chyba do tradycji szkoły. Był też Bal Lekarza na 100 osób, aukcja sztuki połączona z recitalem Anny Jurksztowicz oraz bal kończący wybory Miss Ziemi Konińskiej.
Od nowego roku „Sonata” przekształciła się w wydzielony zakład, co daje jej większą samodzielność, a przede wszystkim możliwość gospodarowania wypracowanymi przez siebie pieniędzmi. A jest czym. Styczeń zamknięto obrotem 715 mln zł, z tego różnego rodzaju podatki pochłonęły 115 mln, a zysk netto wyniósł 120 mln zł.
Część hotelowa „Sonaty” wykorzystywana jest głównie w środku tygodnia w 35-45 %. Takiego stanu życzą sobie wszystkie lepsze hotele. Stuprocentowe obłożenie zdarza się przy okazji prestiżowych imprez w Poznaniu.
W styczniu ceny w hotelu podskoczyły o 20%, z racji powszechnych podwyżek. Przyjemność spędzenia doby w „Sonacie” kosztuje (razem ze śniadaniem) w pokoju 1-osobowym 210 tys., na „dwójkę” potrzeba 320 tys., na „trójkę” 420, a na apartament 690 tys. Na tle innych hoteli o porównywalnym standardzie nie jest to wcale dużo – połowa tego, co w Poznaniu lub stolicy.
Goście „Sonaty” to głównie zagraniczni biznesmeni: Niemcy, Duńczycy i Szwedzi. Ale w pamięci hotelowego personelu zapisał się Kazimierz Górski, który najpierw długo oglądał wszystkie apartamenty, aż wybrał ten z największym łożem. Podczas bankietu jadł same ryby, podane na różne sposoby. Często bywa w „Sonacie” Tadeusz Drozda, który słynie z apetytu i zawsze wybiera sobie największą golonkę.
W ocenie kierownika hotelu inż. Janusz Zawilskiego 90% pomysłów co do funkcjonowania ZHG sprawdziło się w praktyce. Po roku okazało się, że trzeba jeszcze doinwestować trzy piętra, które kiedyś obliczono na niższy standard: dziś goście mają wysokie wymagania. Przyciąga ich nie tylko baza noclegowa, ale i atrakcje okolicy. Stąd bliskie kontakty „Sonaty ” z aeroklubem konińskim, ze stadniną w Mieczownicy, z przystanią żeglarską w Pątnowie. Wspólnie ośrodki te przygotowują plany wycieczek po okolicy. Oferta gotowa będzie na lato.
„Głos Górnika” nr 22, 12 marca 1992 r.
Fot. Piotr Ordan