Budżet nieobywatelski i instytucjonalny

Głosowanie w ramach budżetu obywatelskiego dobiegło końca. W tym roku z prawa głosu skorzystało 8190 mieszkańców. W porównaniu do roku poprzedniego liczba głosujących w ramach budżetu obywatelskiego spadła aż o 13 procent. Od 2019 roku obserwujemy spadek popularności budżetu obywatelskiego. Dlaczego tak się dzieje? Moim zdaniem mieszkańcy dostrzegają, że budżet obywatelski nie spełnia swoich zadań i staje się budżetem instytucjonalnym.

Na samym początku trzeba zaznaczyć, że porządna analiza trendu frekwencyjnego jest utrudniona, ponieważ nie dysponujemy odpowiednio długim i stabilnym okresem porównawczym. W latach 2017-2018 nastąpiło mocne zawirowanie frekwencyjne związane z podejrzeniem nielegalnego wykorzystania danych osobowych podczas głosowania. Po fatalnym 2018 roku (zagłosowało tylko 3965 osób) nastąpiło wyraźne odbicie w 2019 roku i od tego czasu obserwujemy stabilizację frekwencji aczkolwiek powiązaną z powolnym spadkiem zainteresowania budżetem obywatelskim.

Dlaczego tak się dzieje? Mam wrażenie, że po ogłoszeniu wyników KBO wielu mieszkańców było zawiedzionych. Wyciągam taki wniosek po rozmowach z mieszkańcami, którzy w ostatnich dniach pytali mnie: “dlaczego ponownie wygrały podobne projekty?”. Moim zdaniem rozgoryczenie jest słuszne. Analiza wniosków, które przechodzą w ramach głosowania w budżecie obywatelskim pokazuje, że największą szansę na zwycięstwo ma projekt dotyczący instytucji (np. przedszkola, szkoły lub biblioteki) i usytuowany w najbardziej ludnych dzielnicach miasta.

Stawiam pod rozwagę hipotezę, iż duża liczba mieszkańców czuje się wykluczona z budżetu obywatelskiego. Bierne prawo udziału w budżecie obywatelskim posiada każdy mieszkaniec, bo każdy może zgłosić projekt do KBO, ale nie każdy posiada realne prawo czynne. Zwykły mieszkaniec, którego nie wspiera żadna instytucja, nie ma szans w konkurencji z dobrze zorganizowaną jednostką oświatową, która zachęca do głosowania uczniów i rodziców. W efekcie rok do roku strumień pieniędzy z KBO płynie do zorganizowanych instytucji – a budżet obywatelski staje się budżetem instytucjonalnym.

Rozumiem potrzeby instytucji: remont parkingu, placu zabaw, doposażenie biblioteki lub ochotniczego pogotowia ratunkowego to ważne inwestycje, które wynikają z realnych potrzeb tych instytucji. Jednakże, potrzeby miejskich instytucji powinny być realizowane w ramach tradycyjnej ścieżki budżetu miasta. Budżet obywatelski miał być obywatelski i miał zwiększyć partycypację mieszkańców oraz wykorzystać ich kreatywność.

Na forum rady miasta od dawna toczy się debata na temat zbyt dużej roli instytucji w KBO, a próbą rozwiązania problemu było głosowanie radnych nad powołaniem jednostek pomocniczych miasta. Podział miasta na jednostki pomocnicze pozwoliłby na podział budżetu obywatelskiego na pule ogólnomiejską i lokalną. Niestety, radni nie przychylili się do wniosku o powołanie jednostek pomocniczych – a budżet nie został podzielony i mieszkańcy (np. Janowa) nadal mają bardzo małe szanse na przegłosowanie swojego projektu w ramach budżetu obywatelskiego.

Moim zdaniem do tematu podziału KBO na pulę ogólnomiejska i lokalną trzeba wrócić. W różnych miastach budżety obywatelske są różnie skonstruowane i przykładowo w Opolu budżet obywatelski jest podzielony na wnioski ogólnomiejskie: duże i małe oraz na wnioski dzielnicowe. Osobiście nie mam wątpliwości, że rada miasta powinna podjąć próbę reformy budżetu obywatelskiego, tak aby projekt każdego mieszkańca posiadał realną szansę na zwycięstwo. Mam tylko nadzieję, że włodarze naszego miasta nie będą ślepi na problem, a spadająca frekwencja będzie impulsem do dalszej debaty nad KBO.

Krystian Majewski