Ulica Dworcowa Ukontentowani nową nawierzchnią, oraz wiosennym tchnieniem tulipanów przy ul. Dworcowej zatrzymajmy się na moment przy jej historii…

Jako „wstęp” koniecznym jest podkreślić, iż cofający się lodowiec pozostawił po sobie nieco odmienne „porządki” niż te do widoku którego obecnie przywykliśmy. Przypomnienie jest oczywiste, bowiem w naszej pamięci nadal żyje inny „wygląd” miejsca z obecnym skwerem przy zbiegu ulic Dworcowej oraz 1 Maja.

Przed dziesiątkami laty wzgórze wraz z Domem Kultury i obecnym skwerem opadało dużo łagodniej, a jego koniec opierał się o skraj drugiego pasa ulicy Dworcowej. Ówczesny krajobraz stanowiły ziemie uprawne i jak określano przy „drodze niesłuskiej” „dawny cmentarz” żydowski.

Nie wnikając w szczegóły budowy linii kolejowej Kutno – Strzałkowo, podobnie związanej z tym infrastruktury, można wyciągnąć wniosek: jeżeli jest stacja… to i droga dojazdowa do niej by się przydała.

Do podobnych konstatacji doszli nasi pradziadowie, a ponieważ inwestycję prowadzono na terenie gminy Gosławice, zgodę na budowę drogi musiał wyrazić Sejmik Powiatowy. Uchwała Sejmiku z 28 września 1921 roku odnośnie inwestycji brzmiała: „….drogi dojazdowej do stacji szerokotorowej kierunkiem drogi polnej niesłuskiej między betoniarnią powiatową a magazynem drogowym z wylotem do szosy strzałkowskiej”.

Bieżąc przez lata, podobnie „kierunek” pierwszego traktu, przejdźmy do 1926 roku, bowiem to wówczas rozpoczęto budowę – można nazwać „pramatki” obecnej ulicy Dworcowej. Wracając do wyglądu ówczesnego wzgórza należy nadmienić, iż „…na potrzeby drogi…” splantowano – jak podaje zapis „…45 tys. metrów sześciennych…” góry.

Sam wykup ziemi, długie targi z jej właścicielami były niczym wobec problemu z „dawnym cmentarzem żydowskim”. Podczas niwelowania wzgórza, oraz wydobywania żwiru na potrzeby betoniarni powiatowej odsłonięto groby…. Cmentarz w Czarkowie Gmina Żydowska pozostawiła w „zapomnieniu” ze względów stricte zdroworozsądkowych, bowiem częste wylewy Warty, kry, zerwane mosty… no i jak na ówczesne czasy spora odległość od miasta powodowały komplikacje z pochówkiem.

W 1927 roku problem stał się prawie nierozwiązalnym ponieważ nakazy religijne zakazywały Żydom przenoszenia grobów. Co prawda można było powołać się na ustawę zapewniającą miejscowej władzy przejęcie cmentarza na którym od stu lat nie odbywał się pogrzeb… jednakże ówcześni włodarze Konina wychodzili z założenia, że tylko zgoda buduje.

Na szczęście uspokajając „lękających się kary” problem rozwiązał rabin Liebschutz biorąc na siebie moralną odpowiedzialność za przeniesienie grobów. Nie ma szczegółowych zapisów odnośnie daty całkowitej ekshumacji grobów ze wzgórza, a wiemy tylko, że ich początek przypada na 1928 rok.

W przypisach do książki Theo Richmonda pt. „Uporczywe echo”, autor przytacza różne daty, oraz bardzo rozbieżne relacje. Po zakończeniu sporu drogowcy przystąpili do intensywnych prac i 10 listopada 1928 roku… jak podkreślano w 10 – tą rocznicę odzyskania niepodległości, stąd z wielką pompą oddano do użytku „drogę dojazdową do stacji”.

Ciekawym odnośnie gabarytów ówczesnej „drogi dojazdowej” podam, że pas ruchu liczył 0,625 km długości, 9 metrów szerokość, a wraz z chodnikami 14 metrów. Natomiast całkowity koszt budowy wraz z wykupem ziemi zawarł się w kwocie 100 tys. zł. Tyle „przedwojennej wędrówki” po historii ul. Dworcowej… Wracając do czasów nam bliższych…, to już pamiętamy, że 1 października 1973 roku oddano do użytku sygnalizację świetlną na skrzyżowaniu ulicy Dworcowej z Alejami 1 Maja(pierwszą w mieście),… a 30 kwietnia 1974 mieszkańców Konina zachwycił drugi pas ruchu…, kolejno…

Swoją drogą zastanawiam się, jak skromnym człowiekiem musiał być Dworcow…, niewielu go zna… a prawie w każdym mieście można znaleźć ulicę Dworcowa…

Tadeusz Kowalczykiewicz